"Rzeczpospolita": Jak ustaliła gazeta, dzisiaj w południe w Wejherowie poseł PiS Paweł Poncyljusz i kandydat na prezydenta tego miasta wspierany przez PO, wraz z samorządowcami obu partii, zamierzają ogłosić tak zwany "Apel wejherowski". Jak mówią osoby zaangażowane w projekt, "to początek końca dominacji dwóch partii.
Po przegranych przez Kaczyńskiego wyborach prezydenckich, w obozie Pis-u zaczęła się dyskusja o tym, czy taktyka była słuszna i czy można było osiągnąć więcej. „Jastrzębie” twierdzili że zmarnowano szansę i że należało się skupić na sprawie smoleńskiej, wskazując na ogromne poruszenie społeczeństwa wywołane „katastrofą”. „Gołębie”, którzy mieli decydujący wpływ na kształt kampanii, twierdzili że uzyskano maksimum tego co się dało dzięki „ociepleniu i uspokojeniu” image prezesa.
Sam Kaczyński stanął więc przed alternatywą: pozostać w centrum pozwalając Rydzykowi na zagospodarowanie elektoratu prawicowego przez Jurka i inny drobiazg, czy też odejść na prawo oddając elektorat centrowo- liberalny platformie. Niełatwy wybór: typowa taktyka wyborcza w systemach większościowych każe zawsze iść w stronę środka, ale w Polsce mamy system proporcjonalny, który premiuje raczej znalezienie sobie „niszy”.
Wybór ułatwiła platforma. Elekcja prezydenta wykazała nieznaczny spadek poparcia dla PO w stosunku do roku 2007 i wyraźny wzrost dla Pis-u, przy równoczesnym znaczącym przepływie elektoratu od PO do PiS. Zwłaszcza to ostatnie musiało zaniepokoić platformersów. Ruch Tuska wydawał się sprytny: odłączenie Palikota z misją stworzenia własnej lewicy i odejście samemu na prawo aby odebrać to co utracił. Tak w każdym razie interpretowano jego posunięcie.
Na reakcję Kaczyńskiego nie trzeba było długo czekać. Gdy Palikot jakoś nie odpalił, stojąc i tak przed koniecznością wyboru, powtórzył manewr Tuska i odszedł w prawo, z tym, że na opuszczonym terenie pozostawił pole minowe w postaci potencjalnej nowej partii centrowej. No bo skoro PiS ze straszliwym Kaczyńskim, krwiożerczym Ziobro i nienawistnym Macierewiczem zabrał tyle głosów PO to, czego dokona PiS- Light bez tych „oszołomów” za to z niektórymi byłymi politykami platformy? To są właśnie te miny na które pakuje się Tusk! Przyznam, że ile razy oglądam Kaczyńskiego w akcji to zawsze zastanawiam się czy aby tym razem nie zakiwa się na śmierć, ale też zawsze przyjemnie oglądać zawodowców, nawet gdy znajdują się w tak głębokiej defensywie jak on.
Manewr Kaczyńskiego jest odbiciem lustrzanym manewru Tuska, z tym że wykonanym zupełnie innymi metodami i przy użyciu zupełnie innych środków.
Tusk zapewne uzgodnił ruchy z Palikotem, nie zamierzał jednak umowy dotrzymywać- biłgorajczyk został klasycznie „wpuszczony w pokrzywy” (jak wielu innych w PO gdy za wysoko podskoczyli) i poległ bez poparcia mediów. Te ostatnie są teraz narzędziem w ręce Tuska lub raczej jego mocodawców. Z kolei Kaczyński niewątpliwie nie uzgadniał akcji z Kluzik- Rostkowską, tu nie ma mowy o żadnym spisku. On nią po prostu gra, podobnie jak gra mediami, które chyba nie zdają sobie z tego sprawy, choć ostatnia „akcja antyfaszystowska” zdaje się świadczyć o jakimś początku zrozumienia nowej sytuacji.Jego reżyseria polega wyłącznie na przewidywaniu wypadków i reakcji aktorów, a trzeba jednak powiedzieć, że w obecnej sytuacji nie jest to specjalnie trudne, reakcje mediów są do bólu przewidywalne. Kaczyński przypomina tu Roberta z "Drugiego zabicia psa" Hłaski, to taki teatr przenikający się z życiem. Teatr na wysokim poziomie, ale dzisiejsza publiczność może wybrać Dodę. Już za tydzień premiera i usłyszymy burzę braw lub polecą zgniłe pomidory.
Ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka