Ciekawej audycji wysłuchałem dziś w Trójce. Poświęcona była przeszczepianiu organów i prowadzona była w sposób do jakiego w Polsce przywykliśmy, to znaczy prowadzący, dysponujący możliwością komentowania wypowiedzi, był nie tyle zwolennikiem co entuzjastą transplantologii. Zresztą inni, poza nielicznymi głosami słuchaczy, tam nie występowali. Mnie zafrapował głos lekarza, zaproszonego do audycji, profesora medycyny, autorytetu w dziedzinie transplantologii. Ów człowiek odpowiedział na pytanie o wątpliwości z ustaleniem śmierci dawcy, że narządy pobiera się tylko i wyłącznie wtedy, kiedy nie ma już żadnych wątpliwości, że dawca nie żyje, a więc kiedy nastąpi śmierć mózgowa. Dodał, że metoda nie dopuszcza wątpliwości i że lekarze, naukowcy i filozofowie są tu zgodni.
Kłamał.
Klasyczna definicja śmierci stanowi, że za martwą można uznać osobę u które stwierdzono zatrzymanie akcji serca. Tym samym, wszystkie organy przeszczepiane wyjmuje się z osób żywych.
Zmianę, a raczej zmiany definicji śmierci dokonywano tylko i wyłącznie dla potrzeb transplantologii. Piszę o zmianach, bo było ich kilka, a polegały na skracaniu czasu pomiędzy stwierdzeniem „śmierci mózgu” a uznaniem osoby za martwą i zezwoleniem na pobranie organów. Trzeba tu od razu powiedzieć, że osoba u której stwierdzono śmierć mózgu jest często zdolna do dalszego życia, oczywiście przy jego podtrzymywaniu. Dla potrzeb transplantologii nazywa się ją martwą, ale martwa wcale nie jest, procesy życiowe w niej trwają, jest raczej „nieuleczalnie chora”. Subtelna różnica między definicją śmierci „klasyczną” a „transplantologiczną” polega na tym, że osoba u której stwierdzono śmierć „sercową” już w żaden sposób przy życiu podtrzymywać się nie da- jest faktycznie martwa, zaś osoba ze stwierdzoną śmiercią mózgową może żyć jeszcze dłuuuugo…
W tym sensie, pan profesor popełnił swego rodzaju tautologię: uznał za martwe osoby wyczerpujące definicję śmierci, stworzoną specjalnie do tego celu, aby tę kategorię osób móc tak nazwać. W ten sposób można zakwalifikować jako martwego każdego z nas, wystarczy tylko stworzyć odpowiednią formułkę. Myślę że „naukowcy i filozofowie” już nad nią pracują.
Ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka