Kot z Cheshire Kot z Cheshire
159
BLOG

"Mały Liberał" premierowi do poduszki.

Kot z Cheshire Kot z Cheshire Polityka Obserwuj notkę 17

Czy premier Donald Tusk, były prezes Kongresu Liberalno- Demokratycznego, tzw. „gdańskich liberałów”, posiadł rudymenty gospodarczego liberalizmu? Nie mam tu na myśli dzieła Milla, Locke’a czy von Hayek’a, ale raczej felietony Korwina, na których wyrośliśmy („my wszyscy z niego”), takiego „Małego Liberała” z kolorowymi ilustracjami.

Pytanie niby prowokacyjne i absurdalne, ale fakty świadczą o tym, że jednak… nie posiadł! No bo jeśli ktoś twierdzi że „ma nadzieją że podwyżka VAT-u nie spowoduje podwyżki cen żywności...” Wstydziłbym się pisać ten banalny tekst, gdyby było inaczej, ale jeśli on faktycznie nie ma o tym pojęcia to ktoś, dla dobra nas wszystkich, powinien go wprowadzić! Ponieważ nikt się nie zabiera, to trudno- zrobię to ja.

 Skąd się wzięły podatki? Kto je wymyślił? Otóż był to pewien zbój, który krążył po świecie ze swoją bandą i rabował, kogo tylko spotkał. Kiedyś się postarzał i przestał krążyć. Osiadł i zaczął rabować tylko tych, którzy mieszkali w okolicy. Oczywiście, jak miał w zwyczaju, zabierał im wszystko co mieli, jednak po kilku latach, zauważył, że jeśli zabierze kmiotkowi wszystko, to następnym razem go już w tym miejscu nie spotka. Zaczął zabierać tylko część mienia I WŁAŚNIE WTEDY PRZESTAŁ BYĆ ZBÓJEM RABUJĄCYM MIENIE, A STAŁ SIĘ WŁADCĄ POBIERAJĄCYM PODATKI.  Kiedy przestał zabierać wszystko, a zaczął tylko część, to stanął przed problemem ustalenia ile zabierać. Ile można zabrać, by się wzbogacić, ale by i w przyszłym roku kmiotek miał co oddać. Być może wtedy odkrył krzywą Laffera, którą jakieś 40 lat temu Arthur Laffer naszkicował na serwetce w pewnej restauracji pewnemu dziennikarzowi.
 
Krzywa (można obejrzeć w wikipedii panie Donku) przypomina odwróconą parabolę. Startuje w początku układu współrzędnych i dziarsko pnie się w górę, jednak stopniowo zaczyna się spłaszczać, osiąga górkę i zaczyna opadać coraz bardziej stromo, by wbić się w oś odciętych w miejscu gdzie widnieje „100%”. Na osi odciętych są bowiem zaznaczone kolejne stawki podatku, a na osi rzędnych- dochody z owych podatków. Przy stawce 0% dochody wynoszą 0,00złotych. Wraz ze wzrostem opodatkowania rosną, początkowo prawie prostoliniowo, później jednak rosnąć przestają. Podnoszenie podatków przestaje zwiększać wpływy i zaczyna je zmniejszać! Przy stawce 100% wpływy ponownie wynoszą 0,00złotych, ponieważ nikt nie prowadzi (legalnej) działalności gospodarczej.
Oczywiście to tylko model, ale działa bezlitośnie. Z ową górką miał ostatnio do czynienia premier Miller, który po obniżeniu akcyzy na alkohol odnotował… wzrost wpływów z onej!
 
Jakie praktyczne rady z owej nauki? Cóż, póki krzywa pnie się dziarsko w górę to wszystko jest ok. Jednak, gdy zaczyna skręcać, to zaczynają się powody do niepokoju. Oznacza to, że PODATKI ZACZYNAJĄ ZNACZĄCO WPŁYWAĆ NA GOSPODARKĘ. Oczywiście wpływać negatywnie. Do pewnego momentu wpływ jest niemal wyłącznie odwrotny: im bardziej się kręci gospodarka tym więcej pieniędzy wpływa do skarbu państwa i tak jest dobrze. Od pewnego momentu zaczyna się zarzynanie kury znoszącej złote jajka i znaczenia nabiera zależność: IM WIĘCEJ PIENIĘDZY WPŁYWA DO SKARBU PAŃSTWA TYM SŁABIEJ KRĘCI SIĘ GOSPODARKA. Państwo staje przed swoimi przychodami niczym ów zbój przed pustą chatą kmiotka, który zwiał gdzie pieprz rośnie, po tym jak mu poprzednio zabrał za dużo. Ciekawe, w którym miejscu ‘krzywej Laffera” jesteśmy?
 
Obecnie podstawowa stawka VAT-u w Polsce wynosi 22% i jest jedną z najwyższych w Europie. Ogromna ilość firm pada (i ogromna powstaje) jeszcze większa ilość balansuje na krawędzi szarej strefy. Na ogół działają one częściowo w strefie białej a częściowo w szarej, w zależności o tego czy ich klienci są vatmanami czy nie (wiem coś o tym). Oczywiście jakakolwiek zwyżka podatku VAT natychmiast spowoduje wyginięcie dużej ilości vatmanów i przeniesienie znaczącej części gospodarki do szarej strefy. W świetle tego rząd, który podwyższa podatki przypomina alkoholika (czy też narkomana): odczuwa pragnienie, więc chwilowo „zrobi sobie dobrze”, by już wkrótce obudzić się na kacu, z bolącą głową i pragnieniem jeszcze większym niż poprzednio. Podwyżka VAT-u może przynieść jakiś chwilowy zastrzyk gotówki, ale w jej wyniku stan gospodarki ulegnie jakiemuś pogorszeniu i „podstawa opodatkowania” będzie w przyszłym roku mniejsza. Co wtedy? Kolejna flaszka wódki? Wzrost dochodów będzie chwilowy (jeśli w ogóle będzie), problem nie zniknie lecz się nasili.
 
Powstaje pytanie, czy Tusk o tym wszystkim nie wie? Czy naprawdę jest kompletnym ignorantem, Dyzmą na tronie? Oczywiście może być i tak, ale mi się wydaje, że jest on raczej polskim Gyurcsany’m, który jeszcze nie wie jak powiedzieć narodowi prawdę, ale już wie, że lepiej by usłyszał o niej od niego niż poznał ją sam. Na razie idzie komunikat do tych, którzy coś jarzą. Rząd podwyższa podatki, mimo że to jest „wyrwanie sobie serca”. Coś więc już wiemy o stanie finansów państwa. Musi on być naprawdę dramatyczny, wszak nikt nie „wyrywa sobie serca” dla przyjemności. Jest też coś, o czym trochę boję się myśleć: otóż jakoś tak rok czy pół roku temu rząd ogłosił swój „kolejny sukces”, jakim było przyznanie przez MFW 20mld. euro kredytu tzw. „stabilizacyjnego” do dyspozycji. Czyżby to już, czyżby niecały rok wystarczył…? To się nazywa mieć gardło, o do diaska! Jeśli ktoś coś wie na ten temat to bardzo proszę mnie uspokoić.
 
Oczywiście „wszyscy” gratulują „premieru Tusku” odwagi, jaką wykazał decydując się na podniesienie podatków. Nie bezzasadnie, wszak każda oczywista głupota wymaga odwagi. Ja jednak prędzej pogratuluję laureatowi „nagrody Darwina”, ot chociażby takiemu, co skoczył z trampoliny do pustego basenu. Odwaga taka sama, (podobnie jak głupota), a szkodliwość czynu nieporównywalnie mniejsza- ograniczona tylko do własnej czaszki.
 

Ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (17)

Inne tematy w dziale Polityka