Kot z Cheshire Kot z Cheshire
221
BLOG

Chuć na wuja pląsy?

Kot z Cheshire Kot z Cheshire Polityka Obserwuj notkę 31

 

Pluć albo nie pluć to wielkie pytanie.
Jest li w istocie szlachetniejszą rzeczą
Znosić pociski zawistnego losu
Czy też stawiwszy czoło morzu nędzy,
Przez opór wybrnąć z niego? (…)
 
 
Przetacza się przez salon dyskusja o szacunku dla nowego prezia. Wydaje się, że ma ona znaczenie raczej profilaktyczne, bo jeszcze nie słyszałem by ktoś publicznie nazwał go chamem, durniem, sk…synem, pijakiem itp. Zarzuty biorą się raczej ze sfery faktów i uzasadnionych podejrzeń niż wyzwisk i insynuacji. Sam zwróciłem ostatnio uwagę na brak zdolności honorowych Komorowskiego, która jest faktem wynikającym wprost z zapisów kodeksu Boziewicza. Nasi „wychowawcy” każą nam jednak "szanować urząd prezydenta rzeczpospolitej”, niejako w trosce o zachowanie go na lepsze czasy.
 
Wobec powyższego przypominam że lepsze czasy trwają już od lat dwudziestu z groszami. W tym czasie urząd prezydenta najjaśniejszej rzeczpospolitej szargali:
 
  1. zdrajca, denuncjator, kłamca i tchórz, który gębę miał pełną frazesów o „braniu całej odpowiedzialności na siebie”, a sam robił wszystko by jakiejkolwiek odpowiedzialności uniknąć, zasłaniając się kłamstwami i zwolnieniami lekarskimi i rozpowiadając bajeczki o swoim ukrytym wallenrodycznym bohaterstwie
  2. denuncjator, kłamca, głupek i błazen, który okrył Polaków wstydem, a tych co jak ja na niego głosowali także wyrzutami sumienia
  3. denuncjator i kłamca przywłaszczający sobie bezprawnie tytuł naukowy, pijak kompromitujący się publicznie: wsiadający do bagażnika, owijający się flagą i chwiejący się w upojeniu alkoholowym na grobach poległych bohaterów
  4. osobnik przywłaszczający sobie bezprawnie tytuł szlachecki, przyjaźniący się z osobnikiem notorycznie niehonorowym, zamieszany w ciemne sprawki o które nikt go nie pyta i z których nikomu się nie tłumaczy
 Prezydentura ś.p. Lecha Kaczyńskiego była krótka spacją w tym korowodzie i przez organizm państwa była przyjęta jak nieudany przeszczep. Pan prezydent był obrzucany wyzwiskami, bojkotowany, poniżany i poniewierany przez urzędników, sądy, podwładnych, dziennikarzy. Najwyraźniej nie pasował on do urzędu który pełnił. Zapewne było to jedną z przyczyn dla której stracił życie: był nie do zniesienia- był szlachetny.
 
Pytam więc dlaczego mam szanować ten urząd i osobnika który go sprawuje? Czy dlatego że wybrała go większość? Ależ ja nią gardzę! Czy dlatego że jest najwyższym urzędem w TYM PAŃSTWIE? Ależ to państwo od trzech miesięcy pokazuje czym jest (a raczej Czym nie jest) i to coś nie jest na pewno godne szacunku. Czy dlatego że „dłużej klasztora niż przeora”, że trzeba zachować ten szacunek na lepsze czasy? Na to pytanie już odpowiedziałem.
 
Komorowski nie będzie miał mojego szacunku, Warunki które musiał by spełnić są dla niego nie tylko niemożliwe, ale i absolutnie niewyobrażalne. Nie będę go też obrzucał wyzwiskami. Nie jest moim prezydentem, ani prezydentem mojej Ojczyzny, ani mojego narodu. Jest mi obojętny jak prezydent Uzbekistanu. A jeśli by się okazało, że motto z szekspirowskiego Hamleta ma głębsze uzasadnienie to…  

Ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (31)

Inne tematy w dziale Polityka