Wynik pierwszej tury przyjąłem jako porażkę Kaczyńskiego i PiS-u. Z tym większym zdumienie zaobserwowałem miny sztabowców PO. Nie wątpię, że Państwo też to zauważyliście: z trudem ukrywana konsternacja, rozczarowanie i ogromne zdenerwowanie. Fason trzymała tylko Gronkiewicz- Waltz, ale przy zbliżeniu nawet jej uśmiech okazał się być okupiony ogromnym wysiłkiem woli.
Od razu przyznaję, że nie wiem jakie kalkulacje zawiodły „platformersów”. Wynik Komorowskiego jest dla mnie jego ogromnym i zupełnie niewytłumaczalnym sukcesem. Nie chcę formułować insynuacji, ale nie potrafię zwalczyć podejrzenia jakiegoś zafałszowania wyników. Przytoczę jednak pewne dane, które mogą wyjaśnić miny Tuska i chłopaków z jego ferajny.
W 2007 roku na PO głosowało 6, 701mln wyborców, co daje 41,5% ogółu głosujących.
Teraz Komorowskiego poparło 6, 449mln wyborców, co daje 41,2% ogółu głosujących.
W 2007 roku na PiS głosowało 5, 183mln wyborców, co daje 32,1% ogółu głosujących.
Teraz Kaczyńskiego poparło 5, 748mln wyborców, co daje 36,7% ogółu głosujących.
W opinii większości komentatorów, wybory prezydenckie mają duże znaczenie, ale raczej jako przygrywka do przyszłorocznych wyborów parlamentarnych. Jednym z możliwych tłumaczeń słabego wyniku kandydata Pis-u może być duży negatywny elektorat Jarosława Kaczyńskiego, z czego może wynikać potencjalnie lepszy wynik Pis-u w tych wyborach.
Biorąc pod uwagę powyższe zaczynam lepiej rozumieć stypę w sztabie PO.
Ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka