Kot z Cheshire Kot z Cheshire
82
BLOG

Komorowski już jest prezydentem, chyba że...

Kot z Cheshire Kot z Cheshire Polityka Obserwuj notkę 25

Bronisław Komorowski już praktycznie wygrał wybory prezydenckie. Na miesiąc przed głosowaniem bije on na głowę Jarosława Kaczyńskiego i pozostałych „drugoligowych” kandydatów. Bardzo niewiele brakuje mu do odniesienia zwycięstwa w pierwszej turze, a ewentualna druga tura tylko zwiększa jego szanse, bo jak donosi dzisiejszy onet, „ma on większe rezerwy”. A więc, wiemy już, kto będzie kolejnym prezydentem Polski, chyba że…

Chyba, że, sondażownie zaczną wykazywać przypływ elektoratu Kaczyńskiego (nie na tyle jednak duży by dawać nadzieję jego zniechęconym stronnikom na zwycięstwo, ale na tyle duży by było czym usprawiedliwić po wyborach pomyłkę), wybory skończą się jego zwycięstwem w pierwszej lub drugiej turze, sondażownie przedstawią skomplikowane wyliczenia ukazujące gwałtowny wzrost popularności prezydenta elekta przed samymi wyborami, ukrywanie preferencji przez „niedojrzały” elektorat Kaczyńskiego, oraz wpływ powodzi i różnych innych zdarzeń na wynik głosowania, a publicyści pogrążą się w rozważaniach nad tak wspaniałym finiszem kampanii PREZYDENTA JAROSŁAWA KACZYŃSKIEGO. Finisz ów nie uchroni jednak elekta i jego partii przed gwałtownym rozczarowaniem społeczeństwa jego postawą i miesiąc po wyborach notowania Kaczyńskiego polecą na łeb i na szyję, by wkrótce onet mógł donieść, że żaden prezydent Polski nie miał jeszcze tak niskich notowań u swojego narodu. I tak już upłynie nieszczęśnikowi cała zmarnowana kadencja, w pogardzie i nienawiści u tych, którzy go wybrali. Coś się zacznie zmieniać dopiero przed samą reelekcją…

 Podsumowując: CHYBA, ŻE STANIE SIĘ TO, CO SIĘ NAJPRAWDOPODOBNIEJ STANIE I DO CZEGO JESTEŚMY PRZYZWYCZAJENI.
 
Cóż, nietrudno jest być prorokiem w tym kraju. Nietrudno, bo środki i metody działania manipulatorów z „grupy trzymającej sondaże” są niezmienne i dość ograniczone.  Wykorzystują one fakt, że ludzie traktują wybory trochę jak grę losową i nie chcą się znaleźć wśród tych, „co nie trafili”. Każdy woli się przyłączyć do zwycięzców, więc zawyżenie notowań kandydata zwiększa jego realne szanse. Równocześnie, niskie notowania powodują, że ludzie niechętnie się przyznają do chęci oddania mu głosu i pogłębia się efekt „ukrywania preferencji”.
 
Pojawia się pytanie, CZY TO NIE POWINNO BYĆ ZAKAZANE? O ile wiem, są takie kraje (Francja?) w których publikowanie notowań partii politycznych w okresie „międzywyborczym” (a więc wtedy, gdy nie ma możliwości ich weryfikacji) jest zakazane. I słusznie! Przecież nie po to urządza się kosztowne wybory, w których głosuje cały naród, nie po to wprowadza się skrupulatne liczenie głosów z rozbudowanymi procedurami kontroli, by wkrótce, jako niemal równoważne, publikować wyniki „badań” próbki około tysiąca głosów, których podziału i reprezentatywności NIKT nie sprawdza i za które NIKT nie odpowiada!
 
Mam nadzieję, że po zbliżającej się nieuchronnie, kolejnej kompromitacji ośrodków badania opinii publicznej, ktoś taką możliwość wreszcie rozważy. Dwadzieścia lat manipulacji to naprawdę dosyć.

 

Ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (25)

Inne tematy w dziale Polityka