Kot z Cheshire Kot z Cheshire
94
BLOG

Komu kury szczać prowadzać?

Kot z Cheshire Kot z Cheshire Polityka Obserwuj notkę 15

Z wypowiedzi "wrzeszczących staruszków" jakie zostały popełnione w łazienkach królewskich, najbardziej załamały mnie wynurzenia W. Bartoszewskiego. Z tym, że nie te o zwierzątkach futerkowych. "Straszliwy dziadunio" ma już na koncie znacznie paskudniejsze wymioty i od dawna śmiało kroczy drogą Niesiołowskiego, nie bacząc na swoją piękną przeszłość i pozycję do niedawna "autorytetu".

Załamała mnie uparcie odgrywana komedia z refrenem „co zachód o nas pomyśli”. Te żałosne wynurzenia światowca, któremu zagraniczni partnerzy zwierzają się ze swoich obaw o los naszej ojczyzny! „Ale panie Władysławie, wybierzecie Komorowskiego nieprawdaż?” Litości…

Od początku naszej niepodległości po 1989r, ta rola klientów zachodu odgrywana przez nasze, pożal się Boże "elity", jest prawdziwym utrapieniem dla każdego szanującego się Polaka. Niestety, ci którzy wywodzili się z opozycji i funkcjonowali przez lata za pieniądze i dary napływających stamtąd, nabyli w większości przyzwyczajeń których trudno im się pozbyć. Na widok ich niskich ukłonów, przymilnych uśmieszków i nadstawiania pleców do poklepywania, zawsze dostawałem gęsiej skórki, ale nic mnie tak nie „wpienia” jak wciąż skuteczne szachowanie naszych zakompleksionych półinteligentów przedrukami z prasy zachodniej na nasz temat i żenującym "argumentem" o tym, że „cały świat się z nas śmieje”.

Jak ogromne szczęście mieliśmy w roku dwudziestym ubiegłego wieku, gdy nasz przywódca nie wywodził się z obozu zwycięskiej „ententy” i mógł mieć w głębokim poważaniu ich sugestie i rady. Do dziś niektórzy historycy snują swoje zawiłe rozważania o tym, jak to Piłsudski wstrzymał ofensywę podczas sukcesów „białych”, bo wolał mieć „czerwonych” za przeciwników, przewidując że będą słabsi. Prawda jest nieco inna. Piłsudski wiedział po prostu, że jeśli w Rosji zwyciężą bolszewicy, to zachód będzie naszym sprzymierzeńcem, a jeśli „biali”, to sprzymierzeńcem ich. Wiedział że zachodni bankierzy mają potworne wierzytelności u carskiego rządu i będą chcieli je odzyskać, że Polska nie będzie dla nich tak atrakcyjnym partnerem jak Rosja i że zwycięstwo „białych” jest dla nich stokroć ważniejsze niż istnienie niepodległej Polski. I wiedząc to wszystko, rozgrywał ich bez kompleksów, będąc głuchym na wszelkie sugestie, żądania, prośby i dąsy. Dla niego liczyły się: dobro i pomyślność naszej ojczyzny.

Gdyby tego jednego panowie staruszkowie nauczyli się od marszałka, też nazywanego przecież „dziadkiem”! Niestety. Obawiam się że prędzej im „kury szczać prowadzać…”

 

Ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (15)

Inne tematy w dziale Polityka