1. Jadę sobie 90- 120km/h (jak wszyscy) z jednego dolnośląskiego miasta do drugiego świeżo zbudowaną (jeszcze nie skończoną) drogą i co 100 metrów mijam znak ograniczenia prędkości do 40km/h. Oczywisty absurd bije w oczy, gdybym zwolnił do cztedziestki to po chwili była by wielka kupa dymiącej blachy na drodze! Ale nic to! Pocieszam się że zapewne jest jakiś przepis który im każe stawiac takie ograniczenia dopóki trwa budowa, bo jesli to zrobił ktoś własnym mózgiem to jego miejsce jest w domu bez klamek.
2. Właśnie miłościwie pozwolono nam palic w knajpach, zabraniając jednak w szkołach i szpitalach. Tak więc widok nauczyciela kopcącego za drzwiami wejściowymi do szkoły, albo biedaka kaszlącego na zimnie w piżamce i szlafroku pod murem szpitala nie razi wyobraźni szlachetnych budowniczych nowego lepszego człowieka. Myślą że im sie uda! Wielu przed nimi też tak myslało...
Po tych dwóch dygresjach- ad rem. Przetoczyła sie wczoraj przez media dyskusja o karaniu urzędników za popełnione błędy. Jestem jednym z tych którzy mają na ten temat coś do powiedzenia. Średnio raz na dwa miesiące użeram się w starostwach i urzędach miejskich o pozwolenia na budowę dla moich klientów. Każdy architekt zna tę mękę i wie o czym mówię. Wydział Architektury mojego miasta to dla mnie dom wariatów (w starostwie powiatowym jest nieco lepiej). Właśnie wczoraj, wezwany telefonicznie spędziłem tam urocze pół godziny nanoszac na dokumentację drobne porawki nie majace żadnego istotnego znaczenia. Taka karma. Urzędnik który mnie przeczołgał okazał sie w miarę sympatycznym i odpowiedzialnym, oraz inteligentnym i dośc kompetentnym człowiekiem. Oni w większosci przypadków nie są głupsi ani bardziej złośliwi niż my, choc często tak o nich mówimy. Problem w tym, że "boją się własnego cienia", a konkretnie- swoich przełożonych. Z kolei ich przełożeni boją sie swoich, a wszyscy razem boją sie prawników. Dlaczego? Dlatego że prawo budowlane, a także każde inne prawo w Polsce jest napisane w sposób niechlujny, jest niejasne i często wewnętrznie sprzeczne. Urzędnik zachowuje sie w sposób typowy dla człowieka który nie wie na czym stoi i musi coś zdecydowac - odwleka decyzję, a jeśli tylko ma dogodny pretekst- daje odmowę. Stan w którym nie buduje sie niczego jest z punktu widzenia urzędnika optymalny! On bierze swoją pensję i za nic nie odpowiada.
I oto ktoś mądry wpadł na pomysł by tych ludzi karac finansowo za popełnione błędy. Oczywiście jedynym mozliwym skutkiem takiego idiotyzmu bedzie całkowita blokada pozwoleń na budowę! Urzędnik o którym pisałem powyżej zadał sobie sporo trudu by skłonic mnie do żmudnego naniesienia na dokumentację wymysłów jego szefowej. Jeśli za błędy projektowe będzie karany finansowo, to jego aktywnosc w tym kierunku ograniczy się do wydania postanowienia o konieczności doprowadzenia projektu do zgodniości z rozporządzeniem i tyle. Po czym, stwierdziwszy najdrobniejsze przeoczenie- da odmowę.
Kto jest temu winien takiemu stanowi rzeczy? Mam swoją teorię. Moim zdaniem winę ponoszę panowie Mikołaj Rej, Jan Kochanowski & consortes. To dzięki nim posługujemy sie pięknym i bogatym językiem polskim zamiast precyzyjną(i równie piękną) łaciną. Język polski nadaje się znakomicie (dzięki swej swobodzie i wieloznaczności) do pisania poezji, ale zupełnie nie do pisania prawa. Co więcej, Noam Chomski stwierdził swego czasu, że język stanowi o całokształcie stosunków w grupie która się nim posługuje. Dlaczego Polacy od XVII w nie są w stanie się sami ze sobą dogadac? Żydzi osiedliwszy się w Palestynie porzucili starohebrajski (ubogi i wieloznaczny) i przyjęli język syryjski (aramejski). Bez tego nie byli by w stanie skutecznie zajmowac sie handlem i innym biznesem. Póżniej przyjęli grekę i arabski, póżniej jidysz, a ostatnio zmodernizowany hebrajski. My chyba nie mamy wyboru.
Natomiast możemy starac się pisac prawo w sposób uważny i z wyobraźnią. Unikac wyraźnych idiotyzmów. Panie posłanki i panowie (p)osłowie- okażcie litośc urzędnikom i nam wszystkim. Jesteście o krok od spełnienia postulatu p. Kononowicza.
Ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka