"Dzisiaj już nie naprawia się zepsutych urządzeń – wymienia się je na nowe" - to trafne spostrzeżenie przeczytałem w notce, która na SG informuje nas o przyczynach dużej liczby rozwodów w Polsce.
Dobrze powiedziane, ale to jednak nie wyczerpuje sprawy. Z rosnącą liczbę rozwodów wiąże się wypaczenie pojęcia tego, jaki jest CEL zawierania małżeństw. Otóż, chyba większość młodych ludzi dała sobie wmówić, że małżeństwo zawiera się "z miłości", tzn. że jeśli dwoje ludzi "się kocha", to to jest powód by zawarli małżeństwo. Tym samym małżeństwo przestaje być tym czym było zawsze, a staje się jakąś zdumiewającą i nie wiadomo czemu mającą służyć formą "legalizacji" (?) współżycia seksualnego. Ponieważ tak rozumiana "miłość" trwa w większości przypadków maksymalnie 3 lata, więc logicznie, po trzech latach należy się rozwieść, gdyż znikają powody dla których zawarto małżeństwo. Proste i niestety to działa.
To, że przy takich założeniach rozwodów jest TAK MAŁO, świadczy tylko o tym, że stosunkowo liczna część młodych ludzi wciąż traktuje małżeństwo poważnie, jako związek dwojga zawarty po to, by iść razem przez życie, wychować razem potomstwo i razem pokonywać trudności.
I tu się kryje prawdziwa tragedia, gdyż małżeństwo jest związkiem DWOJGA ludzi i w obecnej sytuacji często czymś innym jest dla jednej ze stron, a czymś innym dla drugiej. Tym bardziej, że dla wielu jest ono sakramentem (nie mam tu na myśli oczywiście tych co biorą "rozwody kościelne"), a więc związkiem na całe życie, bez możliwości powtórki. I tę przyczynę nieszczęść powinno się moim zdaniem usunąć, by ograniczyć też liczbę tragedii. Można to zrobić w prosty sposób, o którym od dawna na salonie pisuję.
Wystarczy poszerzyć sferę wolności i opcji do wyboru, umożliwiając zawieranie także małżeństw BEZ MOŻLIWOŚCI ROZWODU, tzn. praktycznie bez możliwości zawarcia ponownego małżeństwa (pod karą bigamii), bo przecież separacji nie da się zakazać. Co to zmienia? Dla ludzi którzy chcą żyć tak jak dotychczas i traktują małżeństwo jako coś tymczasowego - NIC. Natomiast pozostałym pozwala uniknąć nieporozumień w momencie zawierania związków, gdyż każde z pary która by się zdecydowała zawrzeć małżeństwo bez możliwości rozwodu, uzyskuje duże prawdopodobieństwo, że druga strona traktuje ten związek podobnie, tzn. jako coś poważnego. Oczywiście pomyłki zdarzać się będą nadal, ale też nie dramatyzujmy ich, ludzie dziś bardzo często żyją z wyboru w konkubinatach, więc niemożność ponownego zawarcia małżeństwa nie jest aż taką tragedią! Ponadto, na dłuższą metę, może mieć to też ten pozytywny skutek, że będzie wychowywać jakąś część ludzkości DO ODPOWIEDZIALNOŚCI (czego tak bardzo nie lubi współczesna lewica :)
Tylko tyle i AŻ tyle.
Ponieważ pomysł jest prosty, dobry i nawet dosyć oczywisty (pozwala w ograniczonym zakresie wrócić do tego co zawsze funkcjonowało i zostało dziś pochopnie zniszczone w "cywilizacji posteuropejskiej"), więc mamy gwarancję, że ... się nie przebije napotykając zacięty opór i niemądrą argumentację, jakoby była to próba zakazania rozwodów w ogóle i zmuszenia wszystkich do zawierania małżeństw na całe życie. Wielu też będzie wyszukiwać "wysublimowane" argumenty prawne, świadczące o tym, że takich małżeństw nie da się wprowadzić do systemu prawnego (mimo, że w Europie funkcjonowały praktycznie zawsze)
No cóż, mimo wszystko próbować trzeba :)
Ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo