Powoli opada kurz po „widowichu”, jakim Francuzi nas uraczyli w ramach otwarcia bieżących igrzysk olimpijskich. Nadal trwają dyskusje nad skalą dopuszczalnego oburzenia i czy w ogóle doszło do obrazy chrześcijan, pojawiają się przeprosiny, które nie są przeprosinami, oraz odmowy przeprosin. Utrzymuje się wzmożenie moralne i niemoralne, niektórzy twierdzą, że o to chodzi i zapewne mają rację.
Ale moim zdaniem zdecydowana większość jednak „nie ogarnia” całej sytuacji i nie rozumie tego jaki jest cel tej prowokacji. Jest on prosty i nawet trochę mnie dziwi to, jak niewielu go dostrzega! Jedno jest chyba jasne i zrozumiałe dla większości: „widowicho” miało za zadanie "transgresję": przesuwanie granicy tego co jest dopuszczalne w sferze publicznej i ogólne promowanie rozpusty w coraz bardziej drastycznej postaci. Stąd akcenty pedofilskie: mogliśmy obserwować to, jak „dziwolągi” tańczyły jakieś wyuzdane tańce z dziećmi mając genitalia na wierzchu (w obecności DZIECI!), niby to „przypadkiem”, czy też „wypadkiem”, ale w takich sprawach nie ma przypadków, nie bądźmy naiwni. Filmiki i zdjęcia chyba nadal są dostępne w internetach, choć podobno była jakaś akcja „oczyszczająca” i trzeba się wysilić. Oczywiście zdecydowana większość ludzi, w normalnych warunkach poczułaby odrazę i oburzenie dla takich scen, więc „widowicho” nie spełniło by swojej roli - wprost przeciwnie.
I właśnie dlatego na koniec wciśnięto drwinę z chrześcijaństwa, po to by ich (nas) sprowokować, wywołując gwałtowny sprzeciw polaryzujący widownię na "chrześcijan" i "postępowców". To jest ten „gamechanger”, w tym momencie sprawy ulegają całkowitej zmianie! Na zachodzie większość ludzi – zwłaszcza młodych- ma już głęboko wdrukowane w korę mózgową to, że katolicyzm jest „be”, wobec czego w obliczu polaryzacji staje odruchowo... PRZECIWKO katolikom, bez względu na to ZA CZYM staje. W ten sposób cel twórców „widowicha” zostaje osiągnięty: ludzie w znacznej liczbie akceptują to co nieakceptowalne. Następnym razem, skoro już uznaliśmy że promowanie pedofilii może być dopuszczalne, zostanie zrobiony krok dalej w stronę pełnej akceptacji a nawet afirmacji, dokładnie tak jak to zrobiono w ciągu ok. pół wieku z homoseksualizmem. Tylko teraz pójdzie to już znacznie szybciej. Można więc powiedzieć: „nic osobistego”, ale oczywiście nie była by to prawda. Twórca „widowicha” jest osobą, o której można mniemać, że obrażanie chrześcijan jest dla niego „czymś osobistym”, sądzę więc że łączy on to co jest dla niego "przyjemne z pożytecznym". Oczywiście w świetle powyższych domniemywań, szczególnego wydźwięku nabierają zapewnienia twórców, że nie chcieli nikogo obrażać, wprowadzać podziałów i takie tam… Chyba jesteśmy już przyzwyczajeni (zwłaszcza tu w Polsce), że słowa i zdania mogą znaczyć coś dokładnie odwrotnego niż znaczą.
Mam nadzieję że choć trochę to Państwu wyjaśniłem.
Ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Sport