Czuję jakbyśmy zatoczyli wieeeeeeeeelkie koło!
Młodzi nie wiedzą, a starszym warto przypomnieć genezę słowa „SZCZUJNIA”. Pojawiło się ono przed rokiem 2015 dla opisania ówczesnej rzeczywistości medialnej, w której wszystkie media poza niszowymi mówiły jednym głosem i korzystając z tego monopolu, urządzały od czasu do czasu do czasu „nagonki medialne”. Te największe i najsłynniejsze nagonki to czasy wcześniejsze, kiedy słowo „szczujnia” nie było jeszcze używane, jak chociażby pamiętna nagonka na Waldemara Łysiaka, która jakoś mi utkwiła w pamięci. Szczuła zazwyczaj wiadoma redakcja i na rzucone przez nią hasło, nagle wszystkie ogary i mniejsze pieski dziennikarskie zaczynały ujadać na jedną nutę! Nie było przed tym obrony, nawet notki w rodzaju niniejszej nie było gdzie napisać, skala możliwego oporu to był tekst w niszowym Najwyższym Czasie. Warto przypomnieć że zamiast „huziaaaaaa!” posługiwano się przeważnie niezawodnymi (wtedy) oskarżeniami o antysemityzm i takie tam… Od tamtych czasów wciąż żywię autentyczną pogardę do całego środowiska dziennikarskiego i nie potrafię się jej wyzbyć, przykro mi ale to nie moja wina…
I oto teraz- wraca nowe, dowodząc jasno, że ci ludzie niczego oryginalnego nie są w stanie wymyślić. Ledwie jako – tako przywrócili medialny monopol swojej strony, a już - jakby na próbę - ruszyła pierwsza nagonka wymierzona w Janka Pietrzaka! Tym razem nie użyto bezpośrednio pałki „antysemityzmu”, ale już samo pojawienie się słowa „Auschwitz” wystarcza by nawet pan Mastalerek zaczął poszczekiwać (najwyraźniej na zasadzie rezonansu)! Witamy w latach 90-tych ubiegłego wieku, a kto wie czy aby nie … znacznie dalej!
Otóż mam nieodparte wrażenie, że ICH celem jest doprowadzenie do sytuacji w której trzeba będzie uważać na każde słowo, jak za Stalina! Przykłady można mnożyć, wystarczy przypomnieć Daukszewicza. Sytuacja taka jest dobrze znana z Europy zachodniej: ostatnie badania w Niemczech wykazały, że nienotowany nigdy (od czasów nazizmu) odsetek Niemców boi się wyrażać swoje opinie na tematy polityczne i społeczne! Doprawdy, w całej Europie nie ma już wolności słowa! Polska była jeszcze oazą zarówno wolności słowa jak pluralizmu medialnego i oto właśnie nas „europeizują”: chcą byśmy zaczęli uważać na każde zdanie które może im się nie spodobać, a wtedy zaczniemy się sami cenzurować i dokładnie o to im chodzi.
Rzekoma „skandaliczność” słów Janka Pietrzaka (pod którymi podpisuję się obiema rękami), polega jedynie na tym, że dotyczą one SKANDALICZNEJ RZECZYWISTOŚCI, którą trafnie oddają. To nawet ciekawa cecha współczesności medialnej! Przykładowo: morduje się obecnie miliony nienarodzonych dzieci w najbardziej brutalny i przerażający sposób i TO IM NIE PRZESZKADZA, to jest w porządku. Jednak ujawnienie tego procederu, pokazanie go i nazwanie po imieniu to już co innego, to jest ich zdaniem „drastyczne pogwałcenie dobrych obyczajów”! Samo zabijanie nim nie jest: kawałkowanie dziecka tuż przed porodem, wysysanie go tubą zmieniającą je w krwawą miazgę, to "dobrych obyczajów" nie narusza – skądże znowu, to jest całkowicie w porządku i „ą-ę”! Podobnie z Pietrzakiem: ich zadaniem przesiedlanie przez Niemców POD PRZYMUSEM do Polski tysięcy ludzi którzy nie chcą tu mieszkać i których tu trzeba będzie pilnować to nic takiego, to jest w porządku. Jednak nazwanie tego po imieniu i porównanie z podobnymi pod pewnym względem praktykami tego samego narodu to już jest ich zdaniem skandal!
Tu już nie ma mowy o wolności słowa, możemy o niej powoli zapominać. To jest próba narzucenia ostrej cenzury i blokady wypowiedzi dla przeciwników politycznych, jawny i brutalny zamordyzm. To że Bodnar był RZECZNIKIEM PRAW OBYWATELSKICH to jest moim zdaniem doprawdy jakaś kpina i kur(w)iozum zupełnie niebywale. Udawał (i chyba nadal udaje!) „liberała” a to jest ewidentny zamordysta i totalista! Co też wychodzi teraz na jaw, człowiek by nawet nie pomyślał! A maski dopiero zaczynają opadać…
Ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo