Dwóch gejowskich aktywistów złożyło do IPN wniosek o ściganie gen. Czesława Kiszczaka za homofobię w PRL. Konkretnie chodzi o "Akcję Hiacynt", w ramach której SB nękało warszawskich homoseksualistów i zbierało na nich materiały.
Wątek ten był przez długie lata starannie pomijany milczeniem przez polskie media udające lewicowe (w archiwum Wyborczej są na ten temat trzy krótkie teksty - i wszystkie po 2004 roku).
W latach 90-tych był to temat tabu, po tym jak generałów Kiszczaka i Jaruzelskiego przygarnął na salony Michnik. Panowie mieli co prawda na sumieniu jakichś Popiełuszków czy innych Zychów, ale księdza można jeszcze przeboleć - przecież jakby się nie wychylał to by żył, rozumowali nasi intelektualiści. Ale z gejem to co innego, zwłaszcza że my są już w Europie. Więc o sprawie milczano.
Tym co mają słabą pamięć warto też przypomnieć, że właściwie cała komunistyczna banda w XX wieku była - wg dzisiejszej nowomowy - homofobiczna. Aktywizm gejowski był bowiem traktowany jako burżuazyjna fanaberia rozpieszczonych imperialistycznych synków.
Szczególną aktywnością w zakresie wsadzania do więzień homoseksualistów wyróżniał się np. współczesny lewicowy guru, dobrze nam znany Ernesto "Che" Guevara. Tak więc wielu lewicowych bałwanów z prawdziwą dumą nosi na piersi wizerunek nie tylko mordercy (co mogą jeszcze scierpieć), ale i homofoba.
Sól w nasze rany, cały wagon soli
By nie powiedział kto, że go nie boli
Piach w nasze oczy, cały Synaj piasku
By nie powiedział kto, że widzi jasno
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka