Feministki przy okazji kolejnej tragedii cynicznie kręcą swoje lody.
Teraz przy okazji zakażenia kilkunastu dziewczyn HIV przez samolubnego poetę z Kamerunu Wanda Nowicka nie mogła się oprzeć pokusie, by znowu nie dokopać katofaszystom. Według niej zakażeniu jest winny jest nie Simon Mol ani nieodpowiedzialne partnereki. Winny jest... brak edukacji seksualnej:
"Część z tych kobiet to ofiary niedostatecznej edukacji seksualnej. Jedna z nich mówiła nam, że skoro prezerwatywa nie chroni przed HIV w 100 procentach, to po co jej używać?" (gazeta.pl)
Zacytowana kobieta miała formalnie rację - prezerwatywa nie chroni przez HIV w 100%. Wniosek jaki z tego wyciągnęła (że nie warto stosować) jest głupi. Ale jeszcze głupsze ze strony Nowickiej jest wiązanie go na siłę z niedostateczną edukacją seksualną, zwłaszcza że kolejny cytat pokazuje że akurat edukację seksualną te dziewczyny odebrały doskonałą:
Co zatem spowodowało, że te wykształcone, bywałe na salonach, znające języki, "otwarte na świat" (za Tok FM) no i wyedukowane seksualnie kobiety zdecydowały się na uprawianie seksu bez zabezpieczeń z facetem, o którym wiadomo było że zmienia partnerki jak rękawiczki (polecam fora dyskusyjne e-teatr i poezja) i że bywał w Afryce, gdzie nosicielami bywa do 20% populacji?
Odpowiedź daje nam kolejna poszkodowana, Monika O.:
"- Pociągało mnie dziennikarstwo, chciałam napisać reportaż o Teatrze Uchodźców - opowiada. - Zafascynował mnie jako bojownik o prawa człowieka walczący z uprzedzeniami rasowymi. Wkrótce zaczęliśmy się spotykać, poszliśmy do łóżka. Nie przypuszczałam, że mógłby mnie zakazić wirusem HIV, a już na pewno, że mógłby ukryć przede mną, że jest zakażony. Myślałam też, że podejrzewanie go o nosicielstwo byłoby z mojej strony uleganiem stereotypom. Dlatego kochaliśmy się bez prezerwatywy. " (gazeta.pl)
Potraktujmy ten przypadek jako przyczynek do historii destrukcyjnego wpływu politycznej poprawności na kontakt z rzeczywistością. Afera Simona Mola powinna być jak najszerzej nagłośniona, także poza granicami Polski - choć mała na to szansa, bo polskie feministyczne i "wolnościowe" portale udają że sprawy nie było, a ich zachowanie jest w pewnym stopniu reprezentatywne dla postępowych mediów europejskich.
Przede wszystkim powinna być jednak nagłośniona po to, by uchronić innych ludzi przed takim głupim zakażeniem. Edukacja seksualna w europejskim stylu dowiodła swojej całkowitej nieskuteczności wobec HIV przez ciągle rosnącą krzywą zakażeń w bogatych i wyedkukowanych społeczeństwach zachodnich, które jako żywo nie mogą tego wzrostu zwalić na biedę i brak edukacji jak Afryka.
Jedyna rzecz jaka może nieco spowolnić epidemię HIV to strach. Zwykły ludzki strach przed zakażeniem, jaki w latach 90-tych spowodował pewne spowolnienie epidemii bo HIV był wtedy całkowicie nieuleczalny i wszyscy o tym wiedzieli.
"Jak się bzykam bez gumki, mogę zachorować. Okej! Ale nim zachoruję minie trochę czasu. Stosując odpowiednie leki np. przy HIV mogę mając lat powiedzmy czterdzieści liczyć się z naprawdę niewielkim skróceniem życia. A wkrótce znajdą z pewnością szczepionkę przeciw AIDS." (innastrona.pl)
Przypadek Simona Mola powinien nauczyć respektu do HIV, tym bardziej że poeta rozdawał specyficzny afrykański szczep wirusa. U jednej z kobiet AIDS rozwinął się zaledwie po 8 miesiącach od zakażenia i prawdopodobnie do końca życia będzie musiała ona codziennie łykać kosztujące 1500 euro miesięcznie tabletki. Cytowany wyżej gej od barebackingu jest również w błędzie co do szczepionki - nie uratuje ona osób już zakażonych wirusem.
Strategie walki z HIV
I dlatego Kościół Katolicki zawsze jako jedyne sensowne zabezpieczenie traktował zachowania, które zapobiegną przejęciu kontroli nad człowiekiem przez instynkty - abstynencję seksualną do ślubu (A) a potem wierność małżeńską (B). I swoje stanowisko konsekwentnie podtrzymuje do dziś, wychodząc z założenia że jeśli ktoś nie miewa przypadkowych stosunków "na boku" to prezerwatywa (C) nie jest mu potrzebna.
Feministki sprytnie "zapominają" o elementach A i B wtedy gdy cynicznie obwiniają Kościół o zakażenia powstałe w wyniku uprawiania ryzykownych kontaktów seksualnych, tak jak cytowana wyżej Nowicka. Podczas gdy w rzeczywistości są rezultatem "wolności seksualnej" i - czego można było oczekiwać od poczatku - niestosowania prezerwatyw na etapie gdy człowiekiem kierują instynkty.
Współczesne rozsądne i zrównoważone strategie walki z chorobami wenerycznymi - zwłaszcza HIV - uznają za konieczne dwa pierwsze warunki (A i B) oraz - co wynika z czystego pragmatyzmu - trzeci czyli prezerwatywy (C). Niewiernych też trzeba chronić. Kampanie bannerowe "ABC" widzieliśmy w ubiegłych latach w Polsce, a strategia ABC zastosowana w Ugandzie przyniosła spadek liczby zakażeń HIV. I był to jedyny kraj afrykańskie gdzie taki spadek odnotowano - w pozostałych, zasypywanych przeterminowanymi kondomami z "pomagających z dobrego serca" Europy i USA epidemia jak rosła, tak rośnie.
Rezultaty tej - świadomie przeczącej rzeczywistości - strategii są niestety takie jak można było się spodziewać, to znaczy konsekwentny przyrost liczby zakażeń w Europie Zachodniej, gdzie nawiasem mówiąc największy w zakażeniach heteroseksualnych udział mają czarni imigranci z Afryki.
Być może lepiej byłoby jednak, gdyby w tym konkretnym przypadku Monika O. po pierwsze pokierowała się stereotypami a po drugie bardziej strachem przed HIV niż przed posądzeniem o polityczną niepoprawność...
Komentarze
Pokaż komentarze (7)