Na zawsze w świecie baletu zapisały się naziwska takie jak: Krzesińska, Pawłowa, Waganowa, Legnani, Plisiecka, Lepieszyńska czy Ulanowa. Mimo to, historycy baletu zapominają o jednej osobie. Kim jest XIX-wieczna gwiazda baletu, która zmarła przedwcześnie. I co łączy ją z wybitnym dowódcą drugiej wojny światowej, którego wywyższył sam Montgomery?
W warszawskich archiwach zachowała się księga metrykalna z roku 1848. Widnieje tam zapis z chrztu 9 miesięcznej dziewczynki.
Działo się w Warszawie, dnia dwudziestego września tysiąc osiemset czterdziestego ósmego roku o godzinie piątej z popołudnia. Stawili się Franciszek Cholewicki Artysta Baletu lat trzydzieści trzy mający w Warszawie przy ulicy Senatorskiej pod liczbą czterysta siedemdziesiąt sześć litera a zamieszkały, w przytomności: Jana Kuleszy radcy dworu w Warszawie zamieszkałego i Ludwika Zabłockiego Obywatela w Dobrzyńcu w powiecie Stanisławowskim mieszkającego, pełnoletnich, i okazał nam dziecię płci żeńskiej urodzone tu w Warszawie na dniu dwudziestym stycznia roku bieżącego o godzinie dziewiątej rano z jego małżonki Maryanny z Wojciechowskich lat dziewiętnaście mającej. Dziecięciu temu na chrzcie świętym w dniu dzisiejszym przez Księdza Józefa Wyszyńskiego odbytym dane zostały imiona: Helena Antonina, a rodzicami jego chrzestnymi byli wyżej wymieniony Jan Kulesza i Napoleona Rojewska. Meldunek spóźniony z woli rodziców. Akt po przeczytaniu podpisany został.
Podpisy: F. Cholewicki, J. Kulesza, L. Zabłocki
Baletnica o której mowa jest Helena Cholewicka. Ktoś to zajmuje się dowódcami Wielkiej Wojny Ojczyźnianej mogą skądś kojarzyć to nazwisko. Franciszek Cholewicki był przyrodnim bratem Konstancji Wiktorii Cholewickiej, która wyszła za mąż za… Wincentego Feliksa Rokossowskiego. Brzmi znajomo? Najstarszym dzieckiem Konstancji i Wincentego był Ksawery. A zanim Konstaty Konstantynowicz stał się Konstantynowiczem, był Ksawerowiczem. Wiadomo już o kogo chodzi? Ciotką marszałka Rokossowskiego była ta sławna w XIX wieku baletnica, a raczej prima ballerina assoluta.
Helena Antonina była córką artystów baletu, z pochodzenia zubożała szlachcianka. Była trzecim dzieckiem Marianny i Franciszka. Przed nią urodzili się Jan Franciszek ur. 1844, Julian Antoni ur. 1845 zm. 1852, a po niej na świat przyszło jeszcze trojga rodzeństwa: Filipina Teofila ur. 1850 zm. 1913, Józef Franciszek ur. 1857 i Antonina ur/zm 1859. Od najmłodszych lat Helena uchodziła za bardzo chorobliwą dziewczynkę (chorowała na gruźlicę) oraz nieśmiałą. Rodzice swoje dzieci wprowadzali w świat baletu. Może dlatego, albo i pogarszającej się sytuacji materialnej Helena i Filipina (o której mówią również Teodora) wstąpiły do akademii baletowej przy Teatrze Wielkim w Warszawie. Jako uczennica szkoły baletowej tańczyła kankana w “Modniarkach” oraz motyla w “Geniuszu różowym”. Już wtedy w młodej i wątłej dziewczynce zauważono wielki talent. W marcu 1964 miała pierwszy poważny debiut, zatańczyła tytułową partię w “Sylfidzie”. W 1866 u boku primabaleriny Stefańskiej występowała w balecie “Monte Christo”. Tak pisano o niej w Kurierze Warszawskim (nr. 194):
Panna Kowalska w tańcach aktu 2go i Polce Kwiaciarek z Panną Cholewicką i P. Meunier, miała pole wykazać zasoby swojego talentu. Panna Cholewicka, lekka jak zefir, zdawała się płynąć i niknąć przestworzu;
Wytrwałość, samodyscyplina i chęć dążenia do doskonałego poziomu technicznego doprowadziły do wysłania jej do Mediolanu i Paryża gdzie kształciła się pod okiem Marii Taglioni. Niestety debiutów córki nie doczekał jej ojciec, zmarły 16 kwietnia 1859 roku. Gdy w 1968 główna primabalerina Kamila Stefańska, wyjechała do Brukseli gdzie wyszła za mąż za księcia Emila Sayn-Wittgenstein, wszystkie jej główne role przejęła Helena. Kobieta jako primabalerina Teatru Wielkiego w Warszawie dostała mieszkanie na ulicy Senatorskiej 19.
29 stycznia 1872 roku, zauroczony talentem młodej, bo 24 letniej baletnicy, car Aleksander II przyznał jej tytuł primabaleriny assoluta. Jest to mało znany fakt, możliwe, że akt mianowania jej gdzieś się zgubił albo został celowo zniszczony. Zostały jedynie zapis z gazety. Tylko jest jeden problem. W gazecie z 29 stycznia (kalendarz gregoriański) nie ma ani jednego zapisu o tym wydarzeniu. Jak to jest możliwe, że jednak informacja dostała się do gazety? Błąd jest prosty, wytłuszczonym drukiem w gazetach publikowano datę tylko że z kalendarza juliańskiego a w nawiasie zaś datę z kalendarza gregoriańskiego. Co ciekawsze, Cholewicka nie uzyskała tego tytułu 29 stycznia, a 28 (jeżeli chodzi o datowania julianowskie) bądź 9 lutego (jeżeli chodzi o datowanie gregoriańskie). Zapis w Kurierze Warszawskim (1872 rok, nr 31):
Panna Helena Cholewicka z decyzji JW. Namiestnika królestwa otrzymała w tych dniach nominację na pierwszą tancerkę solową, (prima ballerina assoluta) teatrów warszawskich.
Wraz z tym dziewczyna otrzymała bardzo dobrą zapłatę. 2000 rubli rocznie i 25 rubli feu za każdy występ. Dzięki takim zarobkom mogła sobie pozwolić na wyjazdy do krajów położonych na południu Europy, gdzie jeździła do uzdrowisk aby leczyć się na gruźlicę. T on nieubłaganie skracała karierę młodej artystki. Rok po otrzymaniu tytułu wyjechała na gościnne występy do Wiednia. Rok 1878, był wyjątkowo dla niej udany. Sukcesy w “Meluzynie” był tylko zalążkiem, w styczniu i w lutym artystkę zaproszono do neapolitańskiego teatru San Carlo, gdzie dawała gościnne występy oraz nagrodzono ją w ramach uznania dyplomem i złotym medalem z napisem: “honore et merito” co oznacza honor i zasługa. Następnie ponowanie gościła w Wiedniu, gdzie w Operze Cesarskiej występowała jako Topaz i Nereida w “Flicku i Flocku” przed międzynarodową publicznością.
Każde jej wyjście na scenę wiązało się z otrzymaniem jednego lub większej ilości bukietów. Były i też wieńce laurowe, co ciekawe po odegraniu “Jotty”, Helena otrzymała bukiet, w którym ukryty był ogromny klejnot! A w 1881 roku, gażę baleriny podwyższono o kolejne 1000 rubli rocznie.
Niestety zdrowie Cholewickiej coraz bardziej się pogarszało. Pierwszy raz odejść chciała już w 1878 roku, jednak Siergiej Muchanow nie wyraził na to zgody. Ostatni raz wyszła na scenę 3 listopada 1881 roku w divertissement z opery "Elda". 16 czerwca 1882 odbył się pożegnalny benefis primabalerina, jednak ona-ciężko chora, nie mogła już tańczyć. Tak relacjonował to wówczas Kurier Warszawski (nr. 134):
*Benefisowe przedstawienie
Trudno brzemię dźwigania na swoich barkach opinji warszawskiego baletu, wyrobionej przez kilka pokoleń takich tancerek, jak Straussówna, Frejtagówna, a następnie Stefańska, spadło dziesięcia laty na młodziutką artystkę sceny warszawskiej p. Helenę Cholewicką.
Prima ballerina nasza potrafiła zadaniu temu podołać a powodzenie, jakiego doznawała na scenach zagranicznych, jest jednym z dowodów, że nie zawiodła nadziei, jakie w niej pokładano.
Wczorajsze też benefisowe przedstawienie p. Cholewickiej , którą stan zdrowia zniewolił do opuszczenia sceny na zawsze, było objawem uznania ze strony publiczości i sympatji ze strony towarzyszów i towarzyszek pracy różnych gałęzi sztuki na warszawskiej scenie.
Salę teatralną zapełnili widzowie, a w programie wieczoru figurowały nazwiska najcelniejszych artystów naszego teatru.
Opera wystąpiła z jedną sceną “Mignon” i trzecim aktem z “Mefista”.
W pierwszej śpiewała p. Hermanówna, Małgorzatą w więzieniu była p. Dowiakowska, obiedwie zaś zbierały zasłużone oklaski.
Dramat wystawił rzecz nową- “Marynarza”, sielankowy dramacik Theuricia, w któym Sarah Barhardt, jako marząca, z załzawionemi oczyma zatęskniona Teresa czarowała widzów.
Panna Derynżanka zabarwiła wczoraj postać tę krwią żywą i gorącą.
Walczyła ona ze sobą i znać było, że walka obowiązku z uczuciem i namiętnością była trudną.
Słowem wczorajsza Teresa była więcej realną.
Dobrze sekundował jej p. Ładnowski.
Wybuchy szczerego śmiechu jak zawsze wywołał w “Złotym cielcu” nasz nieporównany Żółkowski. Chorograficzną część widowiska stanowiło śliczne divertissement z “Eldy” i divertissement układu p. Mendeza, zamykające spektakl.
Po skończonem przedstawieniu wprowadzono benefisantkę na scenę i wśród oklasków całej sali doręczono jej zdobione szarami wieńce i upominki.
Gdy schodziła ze sceny miała tylko 34 lata. Tylko petersburska interwencja pomogła uzyskać jej emeryturę. Pod koniec życia wyjechała na riwierę francuską. Zmarła 13 grudnia 1883 roku w Nicei. W Kurierze Warszawskim z 1883 (nr 336) moża zobaczyć tylko małą wzmiankę o tak szanowanej i sławnej primabalerina assoluta.
Zmarła w Nicei, o czem wspominaliśmy już w numerze wczorjaszym, prima ballerina teatrów tutejszych, Helena Cholewicka, urodziła się w Warszawie dnia 20-go stycznia r. 1848-go.
Ojciec zmarłej, tancerz rodzajowy i matka (z domu Wojciechowska) również tancerka, wcześnie zamyślili poświęcić córkę uprawianemu przez się z powodzeniem zawodowi.
Dzieckiem oddana do szkoły baletowej młodziutka Helena pilnością w pracy i zamiłowaniem w pierwszych zaraz latach zwracała uwagę nauczycieli i w 14-ym roku życia otrzymała już płacę etatową i nominację zaliczającą ja do ciała baletowego.
Pierwszą rolą, w której odznaczyła się przed publicznością, był “motylek” w balecie “Genjusz różowy”, grany pierwszy raz w teatrze wielkim dnia 9-go lutego r. 1864-go.
W cztery lata później, jako najzdolniejsza koryfejka baletu, wyjechała Cholewicka do Paryża, gdzie pod kierunkiem słynnej Taglioni, kształciła się przez kilka miesięcy w sztuce tańca.
Powróciwszy do Warszawy odtańczyła w dniu 1-ym października r. 1868-go tytułową partyję w balecie “Gizella”, z niezwykłem powodzeniem.
Wkrótce też, gdy w początku r. 1872-go otrzymała nominację na pierwszą tancerkę i wykonywała najtrudniejsze partje w całym szeregu baletów, jak np. “Korsarz”, “Flick i Flock”, “Meluzyna”, “Twardowski”, “Modniarki”, “Jotta”, “Indje”, “Kuglarka”, “Bogini Walhalli”, “Katarzyna córka bandyty”, wreszcie “Niema” w op. “Niema z Portici”.
Nadzwyczajna zdumiewająca lekkość taneu i zręczność w pokonywaniu najtrudniejszych i najzawilszych “pas” tancerskich, postawiły Helenę Cholewicką w rzędzie najpierwszych tancerek, której zrównać niełatwo mogły słynne baletowe gwiazdy scen zagranicznych.
Niezwykłe zamiłowanie w pracy nadwątliło jej zdrowie.
Zmuszoną była odsunąć się od sceny i wyjechać na kurację pos cieplejsze niebo, zkąd już nie powróciła.
Ostatni raz tańczyła Cholewicka w dniu 3-im listopada r. 1881-go w “divertissement” z opery “Elda”.
W kole kolegów zmarła dobre pozostawiła wspomnienie…
Niestety mało wiadomo o tym, gdzie została pochowana oraz co stało się z jej całym dobytkiem i nagrodami. Możliwe, że dostała je jej siostra Teofila, a co po jej śmierci? Nie wiadomo. Co ciekawe, wracając do rodziny jej ciotki, marszałek Rokossowski również miał talent taneczny i po części był wstydliwy. Może odziedziczył te cechy po ciotce. Szkoda, że tak wybitny talent baletowy zatarł się pomiędzy innymi artystami w kilkuset letniej historii polsko-rosyjskiego baletu. Niestety po części winna była sama sobie Cholewicka, której nieśmiałość i nieporadność w promowaniu siebie doprowadziły do szybkiego wytarcia jej z kart lat ubiegłych.
Urozmaicanie sobie życia wszystkim co jest w obecnej chwili mi nie potrzebne, napędza mnie do działania.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura