Na lewicy miejsca na listach wyborczych przydzielał tow. Biedroń. Nie przydzielił Kohutowi, to ten poszedł do KO i z trzeciego miejsca zdobył mandat.
Za to zadbał o swojego partnera Śmiszka, którego najpierw wciągnął do .... polityki, a teraz będą sobie wojażować do Brukseli i czekać na rekomendacje ustawodawcze, z czym Śmiszek - jako wiceminister sprawiedliwości - się specjalnie nie krył.
Jeśli popatrzeć na obu partnerów, to nie widzę w czym zasłużyli sobie na takie wyróżnienie. Czy pocieszeniem może być, że nie oni jedyni. Naród zadecydował, suweren wybrał i tak to w ramach powyborczego remanentu możemy powiedzieć: Śmichy, chichy i czekajmy do następnej okazji na demokratyczne igrzyska dla obywateli.
"Nie lubię miasta! nie lubię wrzasków,
I hucznych zabaw, i świetnych blasków,
Bo ja chłop jestem — bo moje oczy
Wielmożna świetność kole i mroczy."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka