cameel cameel
36
BLOG

Ścierwojady z Dziennika

cameel cameel Polityka Obserwuj notkę 4
W sumie nie pisałem jeszcze notki na temat gazety "Dziennik", ale uważam że metamorfoza tej gazety, to bardzo ciekawy przykład całkowitej przemiany poglądów większości redaktorów (łącznie z redaktorem naczelnym).

Za czasów wygranej PiSu Dziennik jako jedno z nielicznych mediów wspierał działania rządu w kwestii reform strukturalnych państwa. Można było przeczytać merytoryczne dyskusje dotyczące działań rządu, głosy krytyczne konfrontowane były z głosami popierającymi PiSowski rząd.

Pamiętam artykuł, w którym autor postawił śmiałą tezę, że Lepper z Giertychem wciągnięci w wir władzy mają dwie drogi wyboru, i obie w konsekwencji są dobre dla polskiej polityki, jedna z nich, to metamorfoza w odpowiedzialnego polityka, a druga totalna kompromitacja. W myśl zasady o wystawieniu na widok publiczny kogoś bardzo małego. Jak się okazało Leppera i Giertycha juz nie ma. Czy ktoś za to podziękował Kaczyńskiemu? Nie, bo Lepper był potrzebny, służył do kanalizowania niezadowolenia społecznego, był bezpiecznym buforem oddzielającym polityków od ludzi bardzo niezadowolonych z władzy.

Pamiętam także tekst przy okazji afery w Ministerstwie Finansów, gdy aresztowano urzędników działających w ministerstwie wiele lat, którzy korupcyjne zwyczaje praktykowali wystarczająco długo, by czuć się bezkarnie. Pamiętam ówczesne obawy dziennikarza Dziennika, który stwierdził, że walka z ludźmi poprzednich ekip nie jest barometrem uczciwości danej partii, że prawdziwym probierzem będzie sytuacja korupcyjna dotycząca "swoich". Wówczas okaże się czy PiS tworząc CBA stworzył policję polityczną (jak wrzeszczały wtedy michnikoidy, czy ktoś to pamięta?), czy stworzył potrzebną i pożyteczną instytucję.
Probierz ten okazało się nie był jednak interpretowany w ten sposób, gdy Kaczyński zdymisjonował Kaczmarka za samo podejrzenie udziału w przecieku, gazety nie musiały niczego ujawniać i pewnie by nie ujawniły.
Można skonfrontować ówczesną reakcję dziennikarzy, którzy oskarżali Kaczyńskiego o grę polityczną, bo nie przedstawia żadnych dowodów, z niedawną reakcją na ukrywanie przez Tuska afery Sopockiej.

Po co piszę o tych prehistorycznych czasach?

Dlatego, że obecnie Dziennik stał się miejscem wypuszczania najgorszych dziennikarskich ochłapów, rzucanych ścierwojadom przez platformianych PR-owców, stał się dyżurnym miejscem umieszczania przecieków kompromitujących komisję weryfikacyjną WSI, stał się kloaką gazecianą, która bryzga na Prezydenta (vide słynny raport z pałacu, o tym że ktoś wiedział i coś powiedział, ale kto dokładnie to nie wiadomo, a i tak wychodzi na to że Kaczyński jest gburem, obraża się, śpi do późna i zachowuje się jak władca Ugandy z "Ostatniego króla Szkocji").

Obecnie mamy kolejną odsłonę ataku na prezydenta, podobnie jak przy okazji konferencji dotyczącej reformy służby zdrowia (swoją drogą proszę porównać ówczesne założenia reformy, a ujawnione niedawno plany kręcenia lodów firmy Sawicka i spółka), gdzie sam protokół nie wystarczył do zapewnienia dyskrecji. Ponieważ nasze kochane Słoneczko poskarżyło się mediom, że prezydent był naburmuszony, czego po protokołach rozmów nijak nie można stwierdzić. Nius jako totalnie nieweryfikowalny był grzany (jak to się mówi), przez wszystkie media.

Teraz podobnie.
Dawno nie pamiętam wiadomości, która tak długo utrzymywała sie na stronie głównej na pierwszym miejscu, na portalu dziennik.pl. Dawno też nie widziałem takiej dawki hipokryzji jak ten artykuł:

http://www.dziennik.pl/polityka/article210342/Sikorski_probowal_umowic_sie_z_prezydentem.html

cytat:
"Sikorski próbował umówić się z prezydentem

To był gorący dzień na politycznych szczytach. Wszystko przez tekst DZIENNIKA "Wojna polsko-polska", w którym przytoczono fragmenty z rozmowy Radosława Sikorskiego z Lechem Kaczyńskim o tarczy antyrakietowej. Szef dyplomacji chciał po publikacji uspokoić załagodzić konflikt. Ale na rozmowę z prezydentem nie pozwolił mu premier Tusk."

Ach jakiż ten Sikorski wspaniały, faktycznie nikt nie prześcignie go w szacunku do Prezydenta. Teraz krótka retrospekcja i cytat z klasyka gatunku: "Chamstwo, chamstwo i jeszcze raz chamstwo", kto pamięta ilu dziennikarzy, ekspertów, politologów, a nawet lingwistów wypowiadało się wówczas na temat upadku kultury, języku rodem z rynsztoka. I to po tekście Leppera, który można uznać za obrażanie nie osoby, tylko piętnowanie jej zachowania. Jak się ma do tego tekst Sikorskiego "Można być prezydentem, ale można być też i chamem"? Przecież to jest personalny atak na głowę państwa. Czy w tym kraju wszyscy już stracili resztki zdrowego rozsądku?

Dziennik zaliczył niesamowite dno, mam nadzieję, że wysługiwanie się władzy pod płaszczykiem podążania za preferencjami czytelników (słynne tłumaczenia redaktora Wróbla), będzie dalej odstraszało skutecznie ludzi od tego brukowca.
Jak można było zmarnować taki potencjał?



cameel
O mnie cameel

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka