Przy okazji wręczenia, przez Prezydenta Andrzeja Dudę, teki Ministra Edukacji Narodowej, pani Annie Zalewskiej chciałbym zwrócić uwagę na ważny i pomijany często problem dotyczący edukacji naszych dzieci.
Chodzi o kwestię wprowadzonego przez Platformę Obywatelską zakazu nauczania w przedszkolu przysłowiowych "cyferek i literek". Mało kto zdaje sobie sprawę, jak wygląda to w praktyce i jak surowo jest przestrzegane. Wiem z własnego doświadczenia (4-latek w publicznym przedszkolu), że zakaz ten jest bardzo restrykcyjnie stosowany przez same przedszkola, a także kontrolowany i surowo egzekwowany przez instytucje nadzorcze. Rzeczywistość wygląda tak, że dzieci w wieku przedszkolnym nie mają możliwości zapoznania się i oswojenia z umiejętnościami czytania, pisania i liczenia. Zakazane są wszelkie zabawy w których występowałyby symbole liter i cyfr. Pomimo coraz bardziej rozbudowanych "podręczników" nazywanych Kartami Pracy, które obfitują w przeróżne wyklejanki, kolorowanki i inne ćwiczenia, dzieci pozbawione są możliwości zapoznania z elementarzem.
Zakaz nauczania przedszkolaków czytania i pisania czyni olbrzymie spustoszenie w polskim systemie edukacji, a sprawa ta nie jest wystarczająco mocna akcentowana przez nową władzę. Zakaz ten został wprowadzony jako swoiste przymuszenie rodziców, aby posyłali 6-latki do szkół, nie ma on absolutnie żadnego racjonalnego uzasadnienia. Wręcz przeciwnie, powoduje on same szkody, które rodzice dzieci w wieku przedszkolnym próbują nadrabiać na własną rękę. Proszę zwrócić uwagę, przy najbliższej wizycie w księgarni, lub w markecie, jak wielką część wystawy książek dla dzieci stanowią pozycje, przeznaczone dla 3 - 6-latków, uczące ich "literek i cyferek". Wydawcy tych książek to w zasadzie jedyny beneficjent tego absurdalnego zakazu. O ile dzieci, których rodzice przywiązują dużą wagę do edukacji swoich pociech, nadrabiają zaległości w domu, o tyle, mające mniej szczęścia dzieci, rodziców zaniedbujących ten aspekt skazane są na nadrobienie dopiero w szkole. Już na starcie będą miały dużo trudniej, co w połączeniu z postawą ich rodziców przekreśla ich szanse na dogonienie rówieśników.
Likwidacja tego zakazu niesie za sobą same korzyści. Zarówno te realne, dla rodziców i dzieci, jak i te polityczne dla partii Prawo i Sprawiedliwość i samej pani minister. Przywrócenie nauczania literek i cyferek do przedszkoli zaskarbi Annie Zalewskiej sympatię rodziców oraz wszystkich Polaków przykładających dużą wagę do rozwoju intelektualnego młodego pokolenia. Zapewni jej również moralne wsparcie do wprowadzenia kolejnych niezbędnych reform w polskiej edukacji.
Powinien to być priorytet dla nowej władzy, wyraźnie eksponowany (najlepiej w expose Premier B. Szydło), ponieważ nikt nie jest w stanie racjonalnie przeciwstawić się temu pomysłowi.
Mam nadzieję, że zostanie to jak najszybciej zrealizowane. Wszyscy na tym skorzystamy.
Inne tematy w dziale Polityka