Do niedawna większość publicystów zastanawiała się jakie są przyczyny dla których Rosjanie za pośrednictwem MAKu dokonali upokorzenia premiera Tuska, a co za tym idzie całego kraju. Dlaczego nie skorzystali z okazji i nie wzięli na siebie (jak ich zachęcała np. Janina Paradowska i premier) z 15 procent odpowiedzialności i wszystko byłoby OK.
Niektórzy (włącznie z premierem w zagranicznych telewizjach) zrzucali to na karb Rosyjskiej nieufności do świata i pragnienia ukrycia własnych przewin. Czyli wicie rozumicie, nic się nie stało, trochę bałaganu było, ale nasza mała wina jest bezsprzeczna. Inni dopatrywali się w tym tradycyjnej rosyjskiej duszy, natury, która musi upokarzać słabych służących, bo czerpie z tego satysfakcję i daje przykład innym "mniejszym" narodom.
Taka taktyka musiała prowadzić do coraz większych ustępstw strony Polskiej zarówno w sprawie katastrofy smoleńskiej, jak i w sprawie katyńskiej. Dlatego oddano wszelkie czynności i dowody stronie rosyjskiej. Kolejne rocznice uływają pod znakiem "świetnej współpracy" rozpoczętej jeszcze na Westerplatte w 2009 roku.
Problem w tym, że jakoś nie bardzo widać jak te dobre stosunki przekładają się na sferę rzeczywistości.
Bo sferę gestów i słów obie strony mają doskonale opanowaną i się nią posługują.
Dzisiejszy dzień przejdzie do historii, nie dlatego, że żona Prezydenta postanowiła się pomodlić pod rosyjskimi wieńcami i przy rosyjskiej brzozie, ale dlatego, że w nocy Rosjanie bez konsultancji z polską stroną wymienili tablicę na symbolicznym głazie, tak, aby nie było tam wspomnienia Katynia.
Jeśli do tej pory, Pani Izabela Sariusz-Skąpska przekonywała usilnie, żeby nie łączyć tych dwóch tragedii, bo ta pierwsza jest narodowa, a ta druga prywatna, rodzin ofiar, to dzisiejszy dzień ostatecznie połączył kwestię Smoleńska i kwestię Katynia.
Połączył nierozerwalnie, do końca, bo wreszcie okazało się, czego tak bardzo nie chcą Rosjanie i dlaczego chcieli się spotkać z premierem Tuskiem, a nie z prezydentem Kaczyńskim. A także dlaczego dzień po 10 kwietnia spotkają się z prezydentem Komorowskim. Tym czymś jest kwestia ludobójstwa.
To o ludobójstwie nie chciał powiedzieć premier Putin, wpisując Katyń pomiędzy ofiary rosyjskie.
To dlatego, zgodnie ze słowami Pani Kurtyki, dzień 7 kwietnia był dniem wmurowania kamienia pod budowę cerkwi, a nie dniem uczczenia ofiar ludobójstwa Katynia, Charkowa i Smoleńska.
Wspomnijmy zatem przemówienie Lecha Kaczyńskiego z 10 kwietnia 2010 roku.
Ono doda nam sił i pokaże gdzie była prawda:
W kwietniu 1940 roku ponad 21 tysięcy polskich jeńców z obozów i więzień NKWD zostało zamordowanych. Tej zbrodni ludobójstwa dokonano z woli Stalina, na rozkaz najwyższych władz Związku Sowieckiego. Sojusz III Rzeszy i ZSRR, pakt Ribbentrop-Mołotow i agresja na Polskę 17 września 1939 roku znalazły swoją wstrząsającą kulminację w zbrodni katyńskiej. Nie tylko w lasach Katynia, także w Twerze, Charkowie i w innych, znanych i jeszcze nieznanych miejscach straceń wymordowano obywateli II Rzeczypospolitej, ludzi tworzących podstawę naszej państwowości, nieugiętych w służbie ojczyzny. W tym samym czasie rodziny pomordowanych i tysiące mieszkańców przedwojennych Kresów były zsyłane w głąb Związku Sowieckiego, gdzie ich niewypowiedziane cierpienia znaczyły drogę polskiej Golgoty Wschodu.
Najbardziej tragiczną stacją tej drogi był Katyń. Polskich oficerów, duchownych, urzędników, policjantów, funkcjonariuszy straży granicznej i służby więziennej zgładzono bez procesów i wyroków. Byli ofiarami niewypowiedzianej wojny. Zostali zamordowani z pogwałceniem praw i konwencji cywilizowanego świata. Zdeptano ich godność jako żołnierzy, Polaków i ludzi. Doły śmierci na zawsze miały ukryć ciała pomordowanych i prawdę o zbrodni. Świat miał się nigdy nie dowiedzieć. Rodzinom ofiar odebrano prawo do publicznej żałoby, do opłakania i godnego upamiętnienia najbliższych. Ziemia przykryła ślady zbrodni, a kłamstwo miało wymazać ją z ludzkiej pamięci.(...)
Katyń stał się bolesną raną polskiej historii, ale także na długie dziesięciolecia zatruł relacje między Polakami i Rosjanami. Sprawmy, by katyńska rana mogła się wreszcie w pełni zagoić i zabliźnić. Jesteśmy już na tej drodze.My, Polacy, doceniamy działania Rosjan z ostatnich lat. Tą drogą, która zbliża nasze narody, powinniśmy iść dalej, nie zatrzymując się na niej ani nie cofając.
Właśnie cofnęliśmy się z tej drogi. Pani Prezydentowa nie wspomniała o ludobójstwie.Rosjanie z tą tablicą zastosowali szach i mat. Prezydent Komorowski potwierdzi to podczas swojej wizyty razem z prezydentem Miedwiediewem.
Co do relacji w TVPO i TVN, to zwróciłem uwagę na jedną rzecz. Pałac Prezydencki jest tak odgrodzony, żeby nie można było stawiać zniczy na chodniku (tym który przyjął tyle kropel łez i wosku), tylko na ulicy. Zapewne po to aby mieć pretekst do szybkiego sprzątnięcia i "udrożnienia komunikacji miejskiej".
Spryciule.
Inne tematy w dziale Polityka