cameel cameel
436
BLOG

Co zrozbić? Poradźcie proszę (wybory samorządowe)

cameel cameel Polityka Obserwuj notkę 9

Dziś ostatni dzień, gdy można publicznie dyskutować o lokalnych kandydatach, przed II turą wyborów na prezydentów miast.

Pierwszy raz w dorosłym życiu rozważam czy iść na wybory, czy nie.

Zawsze uważałem, że branie udziału w wyborach jest nie tylko moim obywatelskim obowiązkiem, ale w pewnym sensie przyjemnością (wynikającą z mylnego przekonania, że jednostka ma wpływ na los kraju, miasta, czy wsi). Lubiłem ten moment i traktowałem go z pewną celebrą.

Zawsze podejmowałem decyzję wcześniej, rozważając dokładnie konsekwencje jakie z niej wynikną. Nie tylko konsekwencje dla samych kandydatów, czy dla kraju, ale przede wszystkim konsekwencje dla mnie.

 

Traktuję polityków jak narzędzia, nie biorę poważnie ich deklaracji z  ulotek wyborczych, czy programów z plakatów (wójt gminy, z której pochodzę, ma od 8 lat ten sam program i w tym roku także serwuje go na swoich plakatach). Staram się przewidzieć czy dany polityk będzie próbował zmieniać coś na lepsze, czy zamiast tego, będzie trwał na stolcu, pogrążając swój urząd w inercji. 

I o ile mój pojedynczy głos ma minimalny wpływ na wynik głosowania, to ma bardzo duży wpływ na moje samopoczucie. Wychodzę z założenia, że aby samemu krytykować polityków, trzeba brać czynny udział w wyborach. Trzeba wziąć na siebie to minimum odpowiedzialności, wynikające ze świadomej decyzji przy urnie.

Jeśli mój kandydat przegrywał, dawało mi to prawo do krytyki działań jego zwycięskich oponentów, oraz w przypadku porażek, przekrętów i afer ludzi na których nie głosowałem, satysfakcji z dobrze podjętej decyzji. W sytuacji przeciwnej, czyli zwycięstwie moich kandydatów sprawa jest trudniejsza, bo sam fakt głosowania nie powodował u mnie (taką mam przynajmniej nadzieję) bezkrytycznego podejścia. Co więcej, gdy mój kandydat okazywał się rozczarowaniem, uważałem, że tym większe mam prawo do publicznej krytyki jego działań, oczywiście połączonej z przyznaniem się do pomyłki i błędnego osądu 

Jak wspomniałem na początku, po raz pierwszy od uzyskania prawa wyborczego, mam wątpliwości, czy powinienem głosować.

Mieszkam w Opolu, w województwie, które zajmuje niechlubne pierwsze miejsce w ogólnopolskim rankingu najniższej wyborczej frekwencji, województwie, gdzie największym poparciem głosujących cieszy się Platforma Obywatelska i Mniejszość Niemiecka.

W wyborach do sejmiku wojewódzkiego zwyciężyła Platforma Obywatelska, która rządzi Opolem od 8 lat.

Lokalni działacze postanowili przed drugą turą wyborów utworzyć koalicję składającą się z PO, PSL-u i SLD, były wspólne uściski, uśmiechy i zdjęcia:

 

Radość nie trwała jednak długo, gdyż do gry włączył się pan "nie róbmy polityki", który z Warszawy dyktuje lokalnym działaczom jak nie robić polityki, a budować mosty (między ludźmi).

 


Niewykluczone jednak, że lewica tak szybko, jak do koalicji weszła, teraz z niej wyleci, bo mariaż z tą partią nie podoba się ani premierowi, ani partyjnym dołom na Opolszczyźnie. Niezależnie od koalicyjnych losów SLD, rosną akcje Mniejszości Niemieckiej, która wróciła do gry i wiele wskazuje, że ma szanse znaleźć się w przyszłej koalicji.

Duża w tym zasługa posła MN Ryszarda Galli, który w środę po zawarciu koalicji rozpoczął polityczną ofensywę w Warszawie. Z naszych informacji wynika, że zabiegał o spotkania m.in. z wiceministrem spraw wewnętrznych odpowiedzialnym za kontakty z mniejszościami narodowymi Tomaszem Siemoniakiem oraz żywo zainteresowanym sprawami Opolszczyzny marszałkiem Sejmu Grzegorzem Schetyną. Czy powrót mniejszości do koalicji jest bliski? (...)

 

Po uroczystym ogłoszeniu nowego trójporozumienia, w którym uczestniczy też PSL, napięcie wcale nie spada, wręcz przeciwnie. Podgrzały je słowa Donalda Tuska, który ostrzegł swoich podwładnych z Opola: nie idźcie tą drogą.


 

Pan każe, sługa musi, dlatego nie trzeba było długo czekać na nowe ustalenia:

Koalicja poszerzona. Mniejszość niemiecka wraca do władzy

Co ciekawe, dokooptowanie Mniejszości Niemieckiej do sejmikowej koalicji nie spowodowało wcale usunięcia z koalicji przedstawicieli SLD, którzy tak bardzo "nie podobali się premierowi".

Jak prawdopodobnie wyglądały te koalicyjne zawirowania, mogliśmy się niedawno przekonać na podstawie podsłuchanych negocjacji koalicyjnych w wykonaniu senatora Platformy Obywatelskiej Ludwiczuka, który postanowił odsłonić przed nami fragment kuchni politycznej.

Nie ukrywam, że polityka w takim wydaniu wywołuje u mnie obrzydzenie.

W niedzielę w Opolu odbywa się II tura wyborów. Do finału przeszedł obecny prezydent Ryszard Zembaczyński z Platformy Obywatelskiej i widoczny na powyższym radosnym zdjęciu (trzeci od prawej) przedstawiciel SLD Tomasz Garbowski.

Wybór pozornie nie jest trudny, ponieważ obecny prezydent jest uosobieniem marazmu, za jego dwóch kadencji miasto pogrąża się w coraz większych korkach, nie ma klimatu sprzyjającego inwestorom, młodzi ludzie wyjeżdżają stąd do większych miast (Wrocław, Kraków), albo za granicę. Brakuje ofert pracy, a te które są, ograniczają się do pracy za najniższą krajową pensję. Ostatnio pojawiły się nawet groźby TVP, dotyczące przeniesienia Festiwalu Polskiej Piosenki, który jest jedynym momentem w życiu miasta, gdy Opole choć na chwilę gości w świadomości reszty kraju i z prowincjonalnego miasteczka staje się "stolicą polskiej piosenki". Obecny prezydent dorobił się wielu przydomków, ale te które najlepiej oddają jego charakter, to "hamulec" i "polityczne zombie".

W związku z powyższym jedynym możliwym wyborem jest młody kandydat z SLD. Niestety z powodów ideologicznych jest to dla mnie trudny wybór, poza tym w grę wchodzi także otoczenie kandydata, które stanowi dobrze znany mieszkańcom Opola partyjny beton, na czele z byłym posłem Andrzejem Namysło.

SLD już raz rządziło Opolem, skończyło się to wyrokami więzienia. Gwarancji, że nie nastąpi powtórka, nie ma żadnej.

Dlatego proszę Drogich Salonowców o radę. Co robić? (ankieta w moim lubczsopiśmie

Zwolnić "hamulec"?

Nie iść głosować?

Czy oddać pustą kartkę?

Swego czasu dyskutowałem z Ufką na temat zmian w ordynacji, które miałyby korzystny wpływ na polską scenę polityczną. Podtrzymuję tamto stanowisko. Należy wprowadzić na kartach do głosowania (także w sondażach) pozycję do zakreślenia o nazwie: "Żaden/Żadna". Czyli możliwości oddania ważnego głosu, który wyraża sprzeciw wobec wyborczej alternatywy, która sprowadza się do wyboru mniejszego zła.

cameel
O mnie cameel

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka