cameel cameel
307
BLOG

W zupełnie innej epoce...

cameel cameel Polityka Obserwuj notkę 5

Gdy nastrój był inny, a także obawy co do przyszłości inne, redaktor Warzecha popełnił ciekawy tekst pod jakże wdzięcznym tytułem: Dni Cipki. Tekst prezentował program pełen fantastycznych atrakcji:

 


(sobota) dzień cipki w Obiekcie Znalezionym

* warsztaty dla dziewczynek

* tworzenie szablonów na koszulki i znaczków

* promocja książek Wydawnictwa Czarna Owca ("Wielka Księga Cipek" i "Kobieca ejakulacja i punkt G")

* interaktywna instalacja "a ty jak na nią mówisz?" oraz film "Monologi waginy"

* pokaz filmu "Petals. A journey into self discovery" Becka Peacocka wraz z dyskusją z udziałem zaproszonych gościń (Alicja Długołęcka, Anna Zdrojewska)

* pokaz mody inspirowany kobiecą seksualnością

* cipkowe gadżety, ubrania, smakołyki i drinki oraz niespodzianki!

* afterparty "greatest hits... remixed" double trouble vs siostry


 

Był to tekst o tyle interesujący, ponieważ pokazywał, że życie może przekroczyć granice satyry i absurdu (polecam całość).

Pokazuje także że wykwity niektórych ludzkich umysłów znacznie te granice przekraczają.

Nastały czasy, gdy rzeczywistość ponownie zaczyna przekraczać granice absurdu, a władza zaczyna wydawać coraz dziwniejsze komunikaty.

Te smutne refleksje, naszły mnie po kolejnym seansie z "Misiem" (czasami mam wrażenie, że wracają czasy Barei, zwłaszcza obserwując tamtejsze komunikaty władzy), a także po lekturze dzisiejszych niusów.

Zanim jednak przejdę do owych wykwitów umysłów ludzi władzy, chciałbym zaprezentować Państwu świetny rysunek Andrzeja Krauze, który opublikowany był, zanim wiadomo było o drugiej fali (link):

 

Był to czas, gdy rząd zapomniał juz o powodzianach, zostawiając im po sześć tysięcy, puste obietnice, a odpowiedzialność zrzucajac na "samorządy" w tym wypadku ośrodki pomocy społecznej.

Ja osobiście odczytałem ten obrazek, jako kpinę, w kontekście usilnych starań rządu i "organizacji pozarządowych", takich jak:

Głosuj bez meldunku

Gdziekolwiek będziesz, zagłosuj!

Czyli nachalne pro-frekfencyjne działania. Problem w tym, że "pro-frekwencyjność" służy zawsze jakiejś konkretnej grupie wyborców. Jak w 2007 roku tych niezadowolonych z władzy, za pomocą hasła: "Zmień kraj idź na wybory!", hasła które było prezentowane w czasie ciszy wyborczej (sic!).

Zastanawiam się czemu tamte "organizacje pozarządowe" (wówczas to hasło miało jakiś sens, tym razem straciło całkowicie) nie promują swojego poprzedniego hasła? Czyżby według "organizacji pozarządowych" nie trzeba już było zmieniać kraju?

Jakież było moje zaskoczenie, gdy żart obrazkowy Pana Krauzego został tak szybko urzeczywistniony w działaniach władz (link):

Moje informacje wskazują, że samorządy są przygotowane do przeprowadzenia wyborów, a nawet na terenach zalanych przewidują wystawienie namiotów, w których będzie można oddać głos, ale ostateczna decyzja należy do PKW. Jeżeli wójt mi mówi, że nawet jest gotów amfibią dowozić wyborców do urn wyborczych, to wydaje mi się, ze determinacja po stronie samorządów jest pełna - podkreślił szef MSWiA

Wracając do domu, podczas chwili rozmyślań w korku, doszedłem do wniosku, że PKW chyba nie pozwoli na taki cyrk przy urnach i ktoś rozsądny będzie miał odwagę powiedzieć wszem i wobec, że klęska żywiołowa jednak się wydarzyła i Państwo musi wziąć na siebie odpowiedzialność za mienie swoich mieszkańców. Bo do tego stan wyjątkowy się sprowadza.

Rząd mami tych biednych ludzi, którzy zostali w domach chroniąc dobytku, śmiesznymi sześcioma tysiącami i obietnicami kolejnych "setek tysięcy", ale to jeszcze nie wiadomo w "jakiej formie", a tymczasem rolnicy zalani przez poprzednią falę stoją w upokarzających wielogodzinnych kolejkach po pokarm, nawet nie dla siebie, ale dla swoich zwierząt, by potem musieć szarpać się o każdy rzucony worek.

I dostają po kilka worków, po kilku godzinach stania. To jak marny ochłap. Tymczasem zadowoleni z siebie i z władzy, wierni cyngle ogłaszają triumfalnie, że rząd radzi sobie z powodzią.

W jaki sposób pytam się?

Oferując ludziom dowóz urn do głosowania?

Ja bym chyba w takim wypadku poszedł za namową JKM:

Tymczasem wracając do domu, zobaczyłem w TVP Info jakiegoś wesołego Pana z PKW, który powiedział dokładnie to samo co strona rządowa, że zorganizują namioty itp, będą dowozić powodzian do urn, a utracone dowody zostaną wystawione po przedłożeniu odpowiednich wniosków.

Czyli jednak życie po raz kolejny wygrało z absurdem.

 

 

 

cameel
O mnie cameel

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka