cameel cameel
390
BLOG

Avatar - polemika z Rybitzkym

cameel cameel Kultura Obserwuj notkę 43

 

Zawsze uznawałem blogera Rybitzkyego, za kontrowersyjnego. To znaczy takiego, który wzbudza emocję. Lubiłem go czytać. Jest to jeden z niewielu przedstawicieli młodego pokolenia na salon24, który pisze w miarę regularnie (w tej chwili na myśl przychodzi mi jeszcze tylko gw1990). Jako że sam zaliczam się do pokolenia 20-30 latków,nieraz bliżej mi było do Rybitzkyego, niż do wstrząśniętych jego wpisami „prawdziwych” PiSowców.

Ale to co dzisiaj spłodził Rybitzky zrobiło na mnie bardzo nieprzyjemne wrażenie.

Krytyka, granicząca z szyderstwem z najnowszego filmu Camerona „Avatar” nie wzbudza we mnie pozytywnych emocji, zarówno ze względu na słownictwo, jak i wiarę autora w swoją nieomylność i jedynie słuszną interpretacja filmu Camerona.

Postanowiłem się odnieść do niektórych fragmentów i opisać swoje wrażenia z projekcji 3D „Avatara”, aby czytelnicy salon24 mieli szansę poznać opinię osoby, na której film zrobił duże wrażenie, zarówno ze względów wizualnych, ja ze względu na poruszającą historię i wspomniane przez Rybitzkyego „klisze”, czyli nawiązania do wcześniejszych filmów, bądź motywów.

 

Rybitzky:

film Jamesa Camerona – "Avatar". Dzieło to sam reżyser zapowiadał jako nową "Odyseję kosmiczną 2001" – uniwersalną historię o zderzeniu człowieka z tajemnicami wszechświata. Tym bardziej śmieszy więc to, co możemy oglądać na ekranach kin – plagiat disneyowskiego "Pocahontas" zmiksowany z toporną lewacką propagandą i okraszony przeglądem najstarszych klisz amerykańskiej kinematografii.(...) Cameron bez skrępowania skopiował zarys fabuły z "Pocahontas". Jego bohater, dwa razy uratowany (najpierw z ran, potem przed wrogością plemienia) przez dzielną tubylczą księżniczkę, szybko uczy się zwyczajów niebieskoskórych Na'vi i z wroga zamienia się w przyjaciela. W końcu prowadzi plemię do bitwy ze swymi złymi rodakami.

 

Co do nawiązań do Pocahontas, to na wykop.pl pojawiło się opowiadanie, które rzekomo opisuje Pocahontas, a po drobnej korekcie staje się „Avatarem”


Ja stawiam tezę, że ten tekst powstał już po Avatarze i powtał tylko po to, aby streścić historię Pocahontas, w sposób przypominający Avatara, a następnie dokonać zamiany nazw.

Historia o obcym człowieku, który trafia do innego plemienia i tam jest przygarniany i wychowywany, następnie dorasta i walczy razem z tymi którzy go ocalili, wcale nie narodziła się w studiu Disneya. Ta historia jest tak stara jak ludzka zbiorowa pamięć, przekazywana najpierw za pomocą opowiadań, czy pieśni nie utrwalanych na piśmie.

To jeden z najstarszych motywów, zapisanych głęboko w naszej pamięci, z resztą nie jedyny w tym filmie. Filmy które nawiązywały do takiej histori są liczne, że wspomnę o „Tańczącym z wilkami”, „Diuna”, gdzie bohater uczony jest przez dzikie plemię ujeżdżać wielkie robako-podobne bestie (bardzo podobnie jak w Avatarze)

  Innym „zgranym” motywem jest motyw wybawcy, wybrańca, który przybywa aby ocalić daną społeczność, rasę, przed najazdem obcych jest tak samo głęboko zakorzeniony.

Cameron specjalnie posłużył się takimi motywami, aby historia przedstawiona w filmie była maksymalnie uniwersalna, aby to co chciał przekazać trafiło do każdego kręgu kulturowego, na całej ziemi. Dlatego na ten film ludzie chcą chodzić. Dlatego również chodzą po kilka razy (oczywiście nie wszyscy, czego najlepszym przykładem jest Rybitzky).

 

 

Rybitzky:

W naszym kraju wszyscy oceniający ten film recenzenci renomowanego portalu kulturalnego Esensja.pl przyznali "Avatarowi" najwyższe noty. "Avatar" wyprzedził o niemal 2 punkty "Dystrykt 9".

 

Rzecz jasna, wcale nie powinniśmy się doszukiwać drugiego dna w tym, iż np. Wojciech Orliński, jeden z recenzentów "Esensji" i dziennikarz "Gazety Wyborczej", napisał także entuzjastyczny tekst do specjalnego dodatku "GW" o "Avatarze". Nie, to nie spisek – producenci i dystrybutorzy nie skorumpowaliby przecież większości krytyków w USA oraz Europie.

 

Zastanawiam się czy Rybitzky był na filmie przed przeczytaniem recenzji Orlińskiego, czy może po jej przeczytaniu (tak całkiem szczerze to zastanawiam się czy Rybitzky w ogóle oglądał Avatara, czy tylko przeczytał w GW samą recenzję i postanowił zjechać Orlińskiego, przy okazji mieszając z błotem widowisko Camerona).

Nie rozumiem jak można dopatrywać się spisku, skoro ludzie faktycznie chodzą na ten film, a na portalach filmowych zbiera wysokie noty nie od krytyków, ale od wszystkich. Myślę że właśnie Cameronowi udało się to co sobie zamierzył. Czyli postawienie kluczowych pytań dla ludzkości. Kim jesteśmy, jako ludzie a kim chcielibyśmy być.

Ja przed pójściem na Avatar nie przeczytałem ani jednej recenzji (zawsze lubię przyjmować sztukę, jako tabula rasa, bez zaśmiecania sobie głowy czyimiś interpretacjami, czy urojeniami).

Moim zdaniem Avatar, podobnie jak przywoływany przez Rybitzkyego District 9 (który również bardzo mi się podobał) mają wspólne przesłanie. Avatar mimo wielu „klisz”, czy motywów, łamie bardzo częsty schemat w filmach SI-FI, gdzie przedstawiciele pozaziemskich cywilizacji wsystępowali tylko w roli najeźdzcy, zagrożenia, bądź pokojowo nastawieni, w celu współpracy z ludźmi.

Tymczasem w Avatarze to ludzie są najeźdzami, którzy przybyli tylko po to, aby zdobywać, badać i wydobywać.

Jest to pierwszy film, w którym postacie wytworzone komputerowo wykazywały więcej człowieczeństwa, niż ludzie ogarnięci szałem wojny.

Obca rasa Navi wyznaje zupełnie inną filozofię, żyje w zgodzie z naturą, słusznie kojarzy się z rdzennymi mieszkańcami Ameryki, mi kojarzy sie także z buszmenami, którzy również żyli w całkowitej zgodzie z naturą (polecam film, w którym przedstawiona jest kolizja buszmenów z cywilizacją, odbywająca się za sprawą butelki Coca-Coli, pt „Bogowie muszą być szaleni”). Jednak Cameron słusznie ukazał, czemu człowiek nigdy nie byłby w stanie się rozwijać, na podobnej zasadzie jak Navi. Jest to spowodowane czynnikami ściśle fizycznymi. Po pierwsze Navi mają wzmocnione niełamliwe kości i przez to wytrzymują bardo silne uderzenia, czy upadki. Po drugie na planecie Pandora każde stworzenie jest w stanie nawiązać fizyczną i psychiczną więź, za pomocą czułych wyrostków. Dzięki temu Navi nie potrzebują maszyn, czy wielkich narzędzi, są w stanie wejść w kontakt z każdym żywym stworzeniem.

Człowiek natomiast w swoim wątłym ciele, nie byłby w stanie przeżyć w środowisku Pandory. Co więcej, współczesny człowiek bez swoich maszyn, narzędzi (czyli szeroko pojętej techniki) prawdopodobnie nie byłby w stanie przeżyć nawet na ziemi, jeśli trafiłby np do dżungli.

Cała Pandora jest więc w pewnym sensie Utopią. Niedostępną człowiekowi fantasmagorią. Człowieka ogranicza jego własna fizyczność.

Ale Cameron przekazuje nam jeszcze jedną ważną rzecz o ludziach, mianowicie pokazuje, że ludzie, mając do dyspozycji władzę, są w stanie posunąć się do nieludzkich czynów. Są w stanie palić indiańskie wioski, wyżynając kobiety i dzieci, są w stanie przybijać dzieci gwoździami do drzew, są w stanie wyrywać żywe płody, z brzuchów ciężarnych matek, są w stanie wybijać milionami „obcą rasę”, a potem przerabiać ją na mydło. Cameron stara się odpowiedzieć, skąd bierze się ludzkie zło. W filmie Cameron, jako siłę sprawczą całego konfliktu umieścił tajemniczy minerał, o ogromnej wartości na ziemi (czyli chęć zysku, jaką pałają wielkie korporacje wydobywcze), ale czym jest dany minerał i czemu jest tak drogi, wcale nie wyjaśniono. Minerał ten jest więc symbolem, symbolem tego wszystkiego, czego poszukuje człowiek, symbolem kamienia filozoficznego, złota, ropy naftowej, czy w końcu „czystości rasy”. Wszystkiego tego co powoduje że ludzie tracą wszelkie skrupuły i zamieniają się w Bestie.

Zło jest obecne w każdym z nas i tylko od nas zależy, po której stronie w decydującym momencie staniemy. Czy będziemy razem z tymi, co niszczą, palą, gwałcą i mordują, czy dołączymy do tych którzy stali się w danym momencie „obcymi”.

 

 

http://rybitzky.salon24.pl/148653,pocahontas-cameron-i-orlinski-czyli-czerwoni-w-kosmosie

cameel
O mnie cameel

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (43)

Inne tematy w dziale Kultura