Cześć !
Minęła północ, więc będzie krótko... Myślę, że mało kto nie lubi pysznego boczku czy chlebka ze smalcem i skwarkami... albo jajeczko z cebulką na skwarkach...
Jest takie coś, co nazywa się w sklepie "podgardle"... Wygląda to niezbyt atrakcyjnie i czasem niektórzy odważają się wziąć to jako uzupełnienie do wytopienia smalcu ze skwarkami... A ja pamiętam, jak kupowałem w sklepie boczek ... wędzony i zaparzany... pyszny, że palce lizać...
Kilka plasterków boczku czyni cuda, foto ilustracyjne, http://lukullus.pl/wp-content/uploads/2016/01/boczek-w%C4%99dzony-bez-%C5%BCeber.jpg?quality=100.3016082509160
Wspaniałym surowcem do produktów kulinarnych jest także słonina - którą można ciąć w kosteczkę i wytapiać - smalec jako tłuszcz a skwarki zjeść ze smakiem z dodatkiem soli..., zwłaszcza, kiedy są jeszcze gorące...
Porcja świeżych, jeszcze ciepłych skwarków, foto ilustracyjne, http://1.bp.blogspot.com/-omQ1rF-AhT4/UiuOUBD6SlI/AAAAAAAABps/mmqH7qLN4y8/s1600/skwarki+ze+s%C5%82oniny.jpg
Taki bukiet kalorii jest doskonały na mroźne dni zimy, daje on energię niezbędną do wytworzenia ciepła, kiedy jesteśmy poza domem i taka ilość kalorii pozwala na znaczny wysiłek fizyczny, jeżeli jest coś do zrobienia... Ja jednak jestem eksperymentatorem i zainwestowałem właśnie w podgardle.
Wiele osób stosuje je podobnie, jak i słoninę do wytopienia tłuszczu. Jednak w tym przypadku mamy do czynienia z niewielką ilością samego tłuszczu i dość szybko zawartość przywiera do dna. Można tak robić, ale nie wszystkim smakuje w takiej postaci.
Zaryzykowałem ugotowanie porcji około 0,6 kg w wodzie, dokłądnie tak samo, jak szynkę czy baleron. Jednak nie soliłem tego wcześniej, nawet nie próbowałem myśleć o wędzeniu, chociaż wielu smakoszy tak właśnie postępuje. Czas gotowania dosyć długi - bo prawie dwie godziny na bardzo małym ogniu, aby tylko "furkało"...
Na zakończenie ocena: na gorąco doskonałe, ale źle jest kroić. Od razu kroją się grube plastry, ja natomiast wolę takie "prześwitujące". Co zjadłem, to moje, a resztę pozostawiłem - wstępnie na oknie, później w chłodziarce. Rano nie mogłem doczekać się próby... Oczywiście, moim zwyczajem dałem dwie małe łyżeczki soli na około 1,5 l wody. Można więcej. Gotowałem pod przykryciem, aby nie było w powietrzu zbyt dużo pary wodnej.
Tak mniej więcej może wyglądać porcja z podgardla, po obróbce garmażeryjnej. Ja kupuję podgardle surowe i gotuję jak każde inne mięso. Przekrój jest już indywidualny, bo skala otłuszczenia i przerostu mięsem bywa sprawą indywidualną, foto ilustracyjne, http://www.emirindyk.pl/images/zygmunt-wedliny/podgardle.jpg
Cieniutkie plasterki na kromce chleba, z dodatkiem cebulki lub czosnku, do popicia filiżanka bardzo gorącej herbaty, raczej mocniejszej niż słabej... albo piwo...
Daję słowo, że naprawdę smakuje, tak między szynką a wspaniale dowędzonym i dogotowanym boczkiem.
No, po takim smakowitym kąsku można pójść spać...
Cześć !
Inne tematy w dziale Rozmaitości