Cześć !
Ostatnie dni zleciały jak kilka chwil. Nic dziwnego, że nadszedł czas buszowania w kuchni w poszukiwaniu czegoś dobrego. Tym bardziej, że i dzień już dłuższy...
Dzisiaj deser - truskawka w śmietanie...
Cóż, spiżarnia ma swoje prawa i swoje zakamarki. Jej prawem jest znikanie specjałów a tajemnicą jej zakamarków są także i zapomniane słoiki... Właśnie na taki natrafiliśmy. Chociaż zagotowany był kawał czasu temu, pleśni nie było widać. A po otwarciu cudowny, truskawkowy aromat mile połaskotał wyobraźnię - przecież truskawki pojawiają się z początkiem lata....
Na wszelki wypadek należało jeszcze sprawdzić, czy na pewno przetrwały i są jadalne. Łyżeczka po łyżeczce i ostatecznie zdecydowaliśmy o deserze z truskawki. Tak, z truskawki bo już niewiele po tym próbowaniu zostało.
Deser był bardzo prosty... i nikczemny wzrostem, ale smakiem przerastał chyba wszystko... Na mały talerzyk trafiło kilka łyżek śmietany. Nie bawiliśmy się w ekstra bitą śmietanę, wyskrobaliśmy trochę tej 12%. Na wierzch położyliśmy po dwie małe truskaweczki - bo tyle już pozostało i dla samej już tylko tradycji posypaliśmy to proste danie odrobiną cukru w krysztale...
Tu warto przypomnieć bajkę o mrówce i świerszczu... Zebrane truskawki w dużej części zjadały się błyskawicznie, ale trochę odłożyliśmy do słoików i po zasypaniu cukrem zostały zagotowane. Truskawki czy porzeczki bądź maliny bardzo łatwo puszczają sok i po zamknięciu w słoikach wecka czy twist - po zagotowaniu - dają się przechować przez wiele miesięcy. Jeden z ostatnich słoików przypomniał nam początek minionego lata... i wynagrodził czas poświęcony na przygotowanie tych kilku słoiczków...
Tu warto zastanowić się - ile takich słoików na zimę należy przygotować. Rachunek jest prosty. Słoiczek 1/4 litra wystarczy na jeden deser dla rodziny. Wiem, że są i tacy, którzy potrafią zjeść wszystko w pojedynkę, ale lepiej smakuje w miłym towarzystwie. Rok ma 52 tygodnie - z czego około połowa przypada na długie, jesienno-zimowe miesiące - kiedy dni są bardzo krótkie a pogoda nie zawsze sprzyja dłuższym spacerom. Jeżeli więc ktoś porobi tak po pięć-sześć słoiczków - z kolejno pojawiających się owoców - truskawek, wiśni, malin, agrestu, śliwek i jabłek - to będzie dysponował 30-40 słoikami na zimę. Własnoręcznie przygotowanych owoców.
Na zakończenie dodam, że po wyłasowaniu owoców pozostał nam prawie cały słoik soku z tych truskawek. Doskonale nadaje się jako napój owocowy po dodaniu do niego przegotowanej wody, można go użyć jako dodatek do herbaty a także jako dodatek do piwa...
Żegnam Was wspominając tamte ciepłe dni minionego lata w oczekiwaniu na wiosnę i jej nowalijki...
Cześć !
Inne tematy w dziale Rozmaitości