niestety, ale czas, kiedy wcinałem codziennie dwa obiady i dobrą kolację, już dawno minął. A że minęło od tego czasu sporo lat, to i zmieniły się także sposoby odżywiania. O ile kiedyś jadło się to, co było, tak teraz trzeba odżywiać się zdrowo. A specjaliści od różnych diet przestrzegają przed nadmiernym spożywaniem takich pokarmów, jak pieczywo pszenne, ziemniaki, mleko, masło czy też i mięso. Króluje moda na wegetarianizm.
Postanowiłem zastanowić się nad moją dietą i przez dłuższy czas obserwowałem - co tak naprawdę zjadam. Zastanowiłem się, mniej więcej ile i czego dobieram do posiłków i tak po dłuższym zbieraniu się i przemyśleniach wziąłem wagę elektroniczną i długopis (bo przysłowiowy ołówek już został chyba całkowicie zapomniany) i zważyłem składniki mojej typowej kolacji.
nigdy nie kroję wędliny w tak grube plastry. Muszą być tak cienkie, że aż przesadnie cieniutkie, foto ilustracyjne, https://cdn.pixabay.com/photo/2019/03/10/17/03/roast-pork-4046658__340.jpg
I rzeczywiście - trzy kromeczki pieczywa bez mąki pszennej to chyba nie jest dużo.
A tutaj sumaryczne wyniki ważenia:
pieczywo - wyszło mi tylko 79 gramów,
masło - które dodałem na kromki - to już 95 g - czyli po około 5 g masła na kromkę.
Na to dodałem serek - taki fabryczny twarożek smakowy. Kromeczka z masłem i serkiem to razem (trzy kromki) wyniosło 128 gramów - czyli prawie 11 g serka na kromkę.
Jak wspomniałem - jest to jak najbardziej wegetariańska kolacja - bo dodałem na kromeczki zaledwie 22 g wędlinki, którą oczywiście przygotowałem samodzielnie. Wychodzi mi, że na kromce znalazło się tylko 7 g mięsa - taki przeźroczysty plasterek karkówki przygotowanej we własnym zakresie. Znajdziecie na moim blogu, jak ją przygotować.
No i jeszcze - że jest to dieta wegetariańska - już nie żałowałem sobie cebuli - wyszło mi 1/4 z całości - średnio na kromkę przypadło więc 7 g cebulkowych łuseczek skrojonych w jej poprzek tak cienko, jak tylko było to możliwe.
Mniej więcej takie proporcje w kolacyjnym menu zjadam codziennie - więc na pewno taka dieta nie jest obciążeniem na noc. Kolację spożywam około godziny 22-22:30, a że pójdę spać około 1 w nocy - to na pewno nie jest to zbyt późna pora.
I wcale nie jestem głodny - bo śniadanie zjadam dopiero po 9 rano. Ale śniadanie zjadam już bardziej bogate, również jarskie z niewielkim dodatkiem jakiejś wędlinki.
Do kolacji przygotowuję sobie również kubek dobrej herbaty w ilości około 1/2 l . Herbata bywa różna. Dzisiaj akurat jest to herbata czarna. Często korzystam z herbaty zielonej, z herbaty miętowej albo też z herbaty z ziela czystka.
Na wszelki wypadek też przygotowuję sobie do konsumpcji w nocy kubek z wodą mineralną, z wodą przegotowaną albo też z wodą z dodatkiem miodu. Zdarza się, że będzie to jakaś z tych herbat.
Myślę, że moja dieta kolacyjna jest dobra, bo nie uskarżam się na jakieś dolegliwości z powodu niedyspozycji układu pokarmowego i również nie czuję się głodny aż do pory śniadania...
Tym samym potwierdzam, że wegetariańska dieta nie jest zła, o ile nie przesadza się z obfitością zjadanej porcji...
Inne tematy w dziale Polityka