Grudzień 1943 roku, kilka dni przed Świętami Bożego Narodzenia. Na peronie dworca kolejowego gdzieś w Generalnym Gubernatorstwie leży wiejska babina. Twarz stężała, oczy już martwe, tylko jeszcze nogami trzepie w ostatnich drgawkach. Obok rozwalony tobół - jakieś sery, połcie słoniny i pęta wędzonej kiełbasy uwalane śmietaną z rozbitych słoików. Nad nią stoi dwóch zakłopotanych funkcjonariuszy policji, jeden mówi do drugiego: No i po co durna próbowała uciekać? Ale sama sobie winna – nielegalny handel żywnością, nielegalny wyrób wędlin. A swoją drogą te nowe MP 40 ostro biją!
Grudzień 2015 roku, kilka dni przed Świętami Bożego Narodzenia. Na peronie dworca kolejowego gdzieś w III RP leży wiejska babina. Twarz stężała, oczy już martwe, tylko jeszcze nogami trzepie w ostatnich drgawkach. Obok rozwalony tobół - jakieś sery, połcie słoniny i pęta wędzonej kiełbasy uwalane śmietaną z rozbitych słoików. Nad nią stoi dwóch zakłopotanych funkcjonariuszy policji, jeden mówi do drugiego: No i po co durna próbowała uciekać? Ale sama sobie winna – nielegalny handel żywnością, nielegalny wyrób wędlin, do tego wędzenie w dymie. No i skąd mogliśmy wiedzieć że te paralizatory elektryczne, cośmy je dostali po kanadyjskiej policji z Vancouver, tak ostro kopią?
Stefan Płażek 24 maja 2014 r.
Inne tematy w dziale Kultura