Wczoraj z okazji wizyty Prezydenta Gruzji Michela Saakaszwilego w Krakowie prasa przypomniała, że już od trzech lat zarówno w Tbilisi jak i w Batumi są ulice Marii i Lecha Kaczyńskich.
Parę miesięcy temu w pewnym małopolskim miasteczku przeprowadzono referendum mające na celu doprowadzenie do zmiany nazwy jedynego tam osiedla mieszkaniowego, którego patronem jest gen. Karol Świerczewski. Postać to zaś wyjątkowo plugawa. Polak, a sowiecki oficer polityczny, uczestnik wojny 1920 roku przeciw nam, później krwawy pacyfikator powstania chłopskiego w guberni tambowskiej, w latach wojny domowej w Hiszpanii 1936-8 oprawca niezliczonej ilości jeńców i cywilów z ramienia działającej tam na „gościnnych występach” sowieckiej bezpieki, a pod koniec II wojny światowej na skutek pijaństwa i debilizmu sprawca śmierci dwudziestu kilku tysięcy żołnierzy II Armii WP (rekord polskich strat bitewnych) pod Budziszynem. W końcu zabity w zasadzce UPA podobno w wyniku wewnątrzpartyjnej dintojry.
I to referendum miażdżącą przewagą 90 proc. głosów wygrali zwolennicy pozostawienia tego patrona osiedla. Przeprowadzono całą potężną akcję propagandową przeciwko tej zmianie.
Jaki stąd morał? M zd. taki, że nie mamy żadnego moralnego prawa wytykać Gruzinom, że u nich w Gori stoi muzeum niejakiego J. Dżugaszwilego (znanego też jako Stalin). A mało tego, my nigdy nie uczciliśmy żadnego z tych bardzo wielu gruzińskich oficerów emigrantów, którzy wzięli udział w naszej kampanii wrześniowej.
Kilka kilometrów od tego miasteczka jest cmentarz, na który nieraz jeżdżę, bo pochodzę z sąsiedniej wsi. To co mnie zawsze podczas tych odwiedzin pozytywnie uderza (zwłaszcza w konfrontacji z cmentarzami krakowskimi), to całkowita lakoniczność informacji nagrobnych. Imię, nazwisko, daty, ew. prośba o Zdrowaś Maryja. Tyle. Żadne tam „mgr inż, emerytowany zastępca starszego inspektora PKP” czy tym podobne. A przecież znałem tych ludzi. I wiem że niejedną chwalebną rzecz można by o nich zapisać. Leżą tam bohaterowie wojen 1920 i 1939 roku. Obrońcy Warszawy. Nasz sąsiad - uczestnik brawurowej bitwy pod Jaworowem. Żołnierze AK i Batalionów Chłopskich, „Jedrusie”- męczennicy (nikt już nie wie kto to byli), partyzanci od „Tatara”. Każdy z nich spokojnie mógłby być godnym patronem osiedla. Ale nie będą. Musi to być zdegenerowany pijak, renegat, morderca Polaków, Rosjan i Hiszpanów. Tak postanowili mieszkańcy. A to wolny kraj.
Stefan Płażek, Kraków 9.XII.2012 r.
Inne tematy w dziale Rozmaitości