Ubiegłoroczny flagowy temat etapu pisemnego po raz kolejny ukazuje, że matura z języka polskiego prędzej mogła by się odbyć bez maturzystów niż bez twórczości Zofii Nałkowskiej. Od lat zastanawiam się nad tym fenomenem – że jak nie „Granica” to „Medaliony”. Rozumiem popularność w czasach komunistycznych tego pierwszego dzieła, które poprzez swą całkowitą nieapetyczność i perspektywę przeważnie alkowiano – kuchenną skutecznie zniechęcała kolejne roczniki do zainteresowania się czasami międzywojnia. Jednak teraz podobno mamy wolność, przymus zohydzania tego okresu zniknął. Wiemy też, że co by nie mówić o dwudziestoleciu międzywojennym, w żadnym razie jego realia nie były tak mdłe jak historia Justyny B. i Zenona Z. oraz ich wzajemnego pożycia. Zewsząd dochodzą świadectwa jakiejś nadzwyczajnej i wieloaspektowej bujności tego okresu i aktywności społecznej w stopniu, jakiego dotąd nie udało się nam uzyskać. Wystarczy popytać żyjących jeszcze świadków, wziąć do ręki jakąkolwiek gazetę z tego okresu, czy poczytać książki jakichkolwiek ówczesnych reporterów, jak choćby M. Wańkowicza. Czemuż zatem ministerialni sternicy edukacji naszych dzieci tak maniakalnie uczepili się głównie dzieł, które poznali jeszcze za czasów swej własnej szkoły w tzw. minionym ustroju? Przypuszczam iż dlatego, że ich umysłowa perspektywa dalej już nie sięga. Polską oświatą rządzą teraz w dużej mierze ludzie z roczników, których wiedza o literaturze zakończyła się na (z całym szacunkiem) „Kartotece” Różewicza w kraju i „Dżumie” Camusa za granicą. I dopóki biologia nie spowoduje, że zluzują ich roczniki wiedzące już coś o dalszych dziejach literatury, maturzyści są na twórczość autorki „Granicy” skazani. Ludzie ludziom zgotowali ten los.
A pomyśleć, że ta właśnie osoba stwarzała podobno swego czasu jakąś jednak wybawczą alternatywę. Stefan Kisielewski wspomina mianowicie, że początkujący w latach 30-tych młody literat aby przyspieszyć swą karierę winien był koniecznie przejść przez łóżko Jarosława Iwaszkiewicza. Albo ewentualnie Zofii Nałkowskiej. Bywała więc ona ratunkiem dla wielu.
Inne tematy w dziale Kultura