Z dużym rozbawieniem czytam w różnych mediach, że Roberta Biedronia nazywa się polskim Emmanuelem Macronem, a Ryszard Petru to rodzimy John Fitzgerald Kennedy.
Skoro te dwie nędzne podróbki mężów stanu porównuje się do ludzi, którzy odegrali (jak prezydent USA w latach 1961-1963) lub odgrywają (jak obecna głowa Republiki Francuskiej) ważne role w światowej polityce, to rozpiera mnie ciekawość, kto mógłby być pierwowzorem dla Grzegorza Schetyny.
Może PT Czytelnicy pośpieszą z odpowiedzią?
filozof-fenomenolog, autor "Zarysu filozofii spotkania" i "Filozofów o godnym życiu", harcerz, publicysta prasy krajowej i polonijnej, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, były reprezentant prasowy pułkownika/generała Ryszarda Kuklińskiego w Polsce
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka