Sowiniec Sowiniec
546
BLOG

Znikają ślady po "Barcelonie"

Sowiniec Sowiniec Edukacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 47


          Któremu krakowskiemu studentowi z lat 60., 70. i początku 80. ubiegłego wieku, a zwłaszcza pobierającemu nauki na Uniwersytecie Jagiellońskim, nie zadrży serce i nie napłynie fala  wspomnień na dźwięk słowa Barcelona.


          I bynajmniej nie chodzi ani o stolicę Katalonii, ani o słynny klub sportowy, ale o nie istniejący już od dawna legendarny bar u zbiegu ulic Piłsudskiego i Straszewskiego, na wprost Collegium Novum UJ.


          Do niego przychodziło się między wykładami a ćwiczeniami przedyskutować najważniejsze problemy począwszy od metafizyki, poprzez bieżącą politykę oraz najnowsze trendy kulturowe, a skończywszy na omówieniu wyników ostatnich meczów piłkarzy Cracovii i Wisły, w nim zawierało się znajomości i utrwalało przyjaźnie na całe życie, tam rozkwitała młodzieńcza miłość, a pierwszoroczniakom zdradzano najlepsze sposoby na zdanie egzaminów u wymagających wykładowców.


          Skoro przywołałem Cracovię, to warto wiedzieć, że „Barcelona” była przed I wojną światową popularną, aczkolwiek mało wykwintną restauracją należącą do ojca wybitnego zawodnika tego klubu i znanego prawnika doktora Józefa Lustgartena. Już wtedy upodobała ją sobie młódź akademicka, do której dołączali także profesorowie, aby wypić halbę piwa i wysłuchać wierszy oraz pieśni (nie zawsze przyzwoitych) w wykonaniu żaków. Ceny nie odstraszały, a sąsiedztwo Alma Mater dodawało splendoru.


          Ten charakter zachowała „Barcelona” również w późniejszych latach, a kiedy zniknęła pod koniec XX wieku z gastronomicznej mapy Krakowa, przypominał o niej namalowany na ścianie stojącej obok pustego miejsca kamienicy wiersz jej stałego bywalca w latach młodości, poety Adama Ziemianina, który znakomicie uchwycił specyfikę kultowego dla wielu studenckich pokoleń baru:


           Obudziłem się nagle w „Barcelonie”


           pan Jasio nerwowo


           roznosił piwo


           jak zwykle nie wydając reszty


          Galaretka wieprzowa


          trzęsła się ze strachu


          gdy przy drugim stoliku


          usiadł donosiciel


          Wojtek Bellon


          wciąż chciał


          wyjechać z „Barcelony”


          w góry


          lecz coś go trzymało


          Potem przyszedł


          Andrzej z Musiałem i Jurkiem Gizelą


          uśmiechali się stypendialnie


          Wtedy jeszcze mieliśmy


          paszporty do młodości


          takie radosne


          Niestety, to już tylko piękne wspomnienia, ponieważ na miejscu „Barcelony” szybko pnie się w górę nowy budynek - typowa „plomba”.


          No cóż, nic nie trwa wiecznie, ale są rzeczy, sprawy i miejsca, które na długo pozostają we wdzięcznej pamięci. Tak będzie na pewno z  krakowską „Barceloną”.


          Powyższy tekst ukazał się pierwotnie na stronie internetowej Radia RMF FM.


 


Sowiniec
O mnie Sowiniec

filozof-fenomenolog, autor "Zarysu filozofii spotkania" i "Filozofów o godnym życiu", harcerz, publicysta prasy krajowej i polonijnej, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, były reprezentant prasowy pułkownika/generała Ryszarda Kuklińskiego w Polsce

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (47)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo