Nasi politycy, także ci z tylnych ław parlamentarnych, powinni wreszcie zrozumieć, że lepiej jest trzymać język na wodzy niż mętnie tłumaczyć się później ze słów, których nie da się logicznie usprawiedliwić.
Oto najnowszy przykład takiego nieodpowiedzialnego zachowania: posłanka Prawa i Sprawiedliwości Bernadeta Krynicka powiedziała w katolickim Radiu Nadzieja:
- Dla mnie człowiek, który donosi do obcego państwa to jest zdrajca i tak naprawdę powinien wisieć na stryczku. Taka jest prawda.
Kiedy tę jednoznaczną wypowiedź podchwyciły inne media, Krynicka napisała na Facebooku, że padła ofiarą politycznej nagonki, a jej słowa zostały wypaczone i wyrwane z kontekstu historyczno-kulturowego”. Przyznała jednak, iż to sformułowanie było może nazbyt emocjonalne dodając zarazem, że dotyczyło „fundamentalnej dla każdego patrioty kwestii suwerenności Polski”, a ona nie zgadza się, aby „w imię poprawności politycznej rozmywana była granica między dobrem a złem”.
A nie lepiej było pomyśleć zanim udzieliło się szkodzącej własnej partii wypowiedzi przed mikrofonem?
filozof-fenomenolog, autor "Zarysu filozofii spotkania" i "Filozofów o godnym życiu", harcerz, publicysta prasy krajowej i polonijnej, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, były reprezentant prasowy pułkownika/generała Ryszarda Kuklińskiego w Polsce
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka