Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar złożył do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o zbadanie obecnych przepisów prawa, które w praktyce uniemożliwiają ściganie członków komunistycznego aparatu państwowego za popełnienie niektórych przestępstw, ponieważ ustawodawca nie przewidział choćby minimalnego okresu pozwalającego na ich analizę.
„Chodzi o znęcanie się, poniżanie czy pobicie, czyli czyny, za które najwyższą karą mogłoby być 5 lat więzienia. Rzecznikowi chodzi przede wszystkim o zapewnienia poczucia sprawiedliwości, choćby tylko proceduralnej, osobom pokrzywdzonym, które po 1989 r. nie miały żadnych możliwości dochodzenia swoich praw w postępowaniu karnym i cywilnym” - czytamy w komunikacie RPO.
Bodnar przypomina, że w ustawie z 12 lipca 1995 roku o zmianie Kodeksu karnego, Kodeksu karnego wykonawczego oraz o podwyższeniu grzywien i nawiązek w prawie karnym określono tylko początek terminu przedawnienia, nie zmieniono zaś okresów jego trwania, co nie daje ścigającym żadnych szans skutecznego działania.
„W przypadku czynów zagrożonych karą do 5 lat bieg przedawnienia także został wznowiony, ale miało to znaczenie tylko teoretyczne: ustawodawca przyznał, że sprawy te można było ścigać dopiero po 1 stycznia 1990 r., ale przedawniały się one 1 stycznia 1995 r. Czyli przed wejściem w życie tej ustawy. Był to rodzaj niepisanej abolicji” - napisał RPO we wniosku do TK.
Jego zdaniem „zaniechania w takich sprawach narusza społeczne poczucie sprawiedliwości”, a zdecydował się interweniować w tej sprawie ze względu na otrzymywane ostatnio liczne wnioski od osób pokrzywdzonych przez reżim komunistyczny.
„Działania funkcjonariuszy państwa w latach 1944-1989 spełniały znamiona czynów zabronionych opisanych w ówczesnym kodeksie karnym. Zakaz tortur i poniżającego traktowania obowiązywał także w czasach PRL, a ówczesne władze ratyfikowały dotyczące tego międzynarodowe konwencje. Jednak aparat państwa dążył do ochrony swoich funkcjonariuszy, nawet w sposób bezprawny. Dlatego sprawcy pozostali bezkarni” - czytamy we wniosku.
RPO uważa, że państwo demokratyczne powinno naprawić szkody i krzywdy wyrządzone w czasie trwania ustroju niedemokratycznego., a „jednym z narzędzi takiej naprawy jest wznowienie postępowania w sytuacji, gdy możliwa jest ocena czynu w warunkach praworządności”.
Zarazem zastrzega, że nie chodzi mu o to, by ścigać funkcjonariuszy aparatu przemocy PRL, ale o prawo obywateli, których tamto państwo potraktowało w sposób poniżający, mający znamiona tortur czy nieludzkiego traktowania, do oceny owych czynów.
Nie bardzo rozumiem końcową sekwencję wniosku Rzecznika Praw Obywatelskich do Trybunału Konstytucyjnego. Skoro nie będzie przedawnienia, a udowodni się komuś postępowanie niezgodne z ówczesnym prawem, to dlaczego nie postawić go przed sądem?
Niemiecki wymiar sprawiedliwości do dzisiaj konsekwentnie wydaje wyroki skazujące w procesach zbrodniarzy nazistowskich, co najwyżej odstępując - ale nie jest to regułą - od wykonania zasądzonej kary pozbawienia ich wolności ze względu na sędziwy wiek lub zły stan zdrowia.
Tak samo powinniśmy traktować w niepodległej Rzeczypospolitej komunistycznych katów narodu polskiego.
filozof-fenomenolog, autor "Zarysu filozofii spotkania" i "Filozofów o godnym życiu", harcerz, publicysta prasy krajowej i polonijnej, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, były reprezentant prasowy pułkownika/generała Ryszarda Kuklińskiego w Polsce
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka