Tym, co chyba najbardziej odróżnia polskich polityków od zachodnioeuropejskich i amerykańskich jest brak poczucia humoru oraz dystansu do siebie podczas występów publicznych.
Może w prywatnych rozmowach, bez obecności kamer, mikrofonów oraz innych urządzeń nagrywających są oni wyluzowani, dowcipni, swobodni. Tych cech nie ujawniają jednak, kiedy przychodzi im stanąć przed dziennikarzami lub wyborcami. Tylko nieliczni potrafią wtedy błysnąć adekwatnym do sytuacji bonmotem, opowiedzieć pasującą do niej anegdotę, przywołać odpowiedni cytat z wielkiej literatury. Większość napusza się, nabzdycza i wygłasza pompatyczne frazesy, co bynajmniej nie dodaje im - jak zapewne sami sądzą - powagi.
Nie wiem dlaczego tak jest, bo przecież na pewno często obserwują publiczne zachowania swoich koleżanek i kolegów z Zachodu, przechodzą szkolenia wizerunkowe, a przede wszystkim są złaknieni pochwał. Powinno im więc zależeć na jak najlepszym zaprezentowaniu się, a do tego niezbędna jest pewna dawka luzu i uświadomienie sobie, że polityka ma wiele z teatru, warto więc trochę „poaktorzyć”.
Mam nadzieję, że to się wreszcie zmieni i oglądając oraz słuchając rodzimych polityków będę częściej usatysfakcjonowany niż zażenowany ich występami.
filozof-fenomenolog, autor "Zarysu filozofii spotkania" i "Filozofów o godnym życiu", harcerz, publicysta prasy krajowej i polonijnej, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, były reprezentant prasowy pułkownika/generała Ryszarda Kuklińskiego w Polsce
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości