Stare powiedzenie: „na bezrybiu i rak ryba” idealnie pasuje do próby uczynienia przez Koalicję Polską - ze wsparciem niektórych polityków innych orientacji (np. Aleksandra Kwaśniewskiego) oraz części publicystów - główną postacią opozycji i jej nadzieją na pokonanie Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich prezesa Polskiego Stronnictwa Ludowego - Władysława Kosiniaka-Kamysza.
Kosiniak-Kamysz nie jest wyróżniającą się postacią na polskiej scenie politycznej. Brak mu nie tylko krztyny charyzmy, ale także cienia wyrazistości. Jego bezbarwność medialna i miałkość intelektualna nie rażą wprawdzie zbyt mocno na tle innych, równie kiepskich opozycyjnych kandydatów do prezydentury, ale dyskwalifikują go jako poważnego rywala dla Dudy.
W wykreowaniu lidera PSL na głównego kontrkandydata dla reprezentanta Zjednoczonej Prawicy znacznie pomogły kompromitacja Kidawy-Błońskiej i słabnięcie Platformy Obywatelskiej. Jest to jednak zdecydowanie za mało, aby zbudować własną pozycję, choćby nawet z poparciem pośpieszyła gromada weteranów polityki i usłużnych dziennikarzy.
Komentarze
Pokaż komentarze (250)