Kilkakrotnie zwracałem już uwagę, że nowo powstała formacja lewicowa, która promuje Roberta Biedronia na Prezydenta RP i snuje mrzonki o przejęciu władzy po następnych wyborach parlamentarnych jest sztucznym tworem bez żadnego ideowego i politycznego spoiwa.
Z każdym dniem widać to coraz lepiej i spokojnie można już przywołać stare przysłowie: z tej mąki chleba nie będzie. Ale jak miałby być, skoro z jednej strony mamy klasyczne sieroty po PRL z dawnej Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej sprytnie przepoczwarzonej w Sojusz Lewicy Demokratycznej, z drugiej marksistowską wydmuszkę w postaci partii Razem, a z trzeciej masę upadłościową po szybko upadłej kilka miesięcy po widowiskowym starcie Wiośnie? Mamy do czynienia z typowym zakalcem, który zazwyczaj powoduje niestrawności.
Nikt tam nikomu nie ufa, nikogo nie interesuje rzetelna współpraca, wszyscy myślą wyłącznie o sobie i o swojej sitwie. Każdy z trójki liderów nieustannie kombinuje jak przechytrzyć pozostałych dwóch okraszając to oczywiście pompatycznymi frazesami o potrzebie jedności i wspólnego marszu ku świetlanej przyszłości. Ta jedność jest jednak pozorna, a przyszłość mocno niepewna, zwłaszcza w wypadku spektakularnej porażki Biedronia w walce o najważniejszy urząd w państwie, na którą się zanosi.
Musi jeszcze upłynąć wiele czasu zanim powstanie w Polsce autentyczna, uczciwa i patriotyczna lewica. Na razie mamy do czynienia z jej kiepską podróbką o komunistycznym rodowodzie.
filozof-fenomenolog, autor "Zarysu filozofii spotkania" i "Filozofów o godnym życiu", harcerz, publicysta prasy krajowej i polonijnej, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, były reprezentant prasowy pułkownika/generała Ryszarda Kuklińskiego w Polsce
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka