Platforma Obywatelska często i chętnie szczyci się, że jest partią całkowicie przejrzystą, w pełni demokratyczną, zawsze działającą otwarcie, nigdy nie mającą nic do ukrycia przed Polakami.
Dlatego trudno mi jest zrozumieć decyzję jej władz, aby wczorajsza debata wszystkich kandydatów na przewodniczącego PO w Krakowie odbyła się bez udziału mediów, chociaż po niej pięcioro rywali do schedy po Grzegorzu Schetynie chętnie odpowiadało na nawet najbardziej wnikliwe pytania dziennikarzy.
Co więcej, poszczególni kandydaci deklarowali, że ich zdaniem ta wymiana poglądów powinna odbywać się publicznie. Zastanawiam się więc, dlaczego aktualne władze partyjne zdecydowały utajnić debatę o tak ważnej dla przyszłości głównego ugrupowania opozycyjnego sprawie jej przywództwa i jakie były tego powody.
Z procedurami demokratycznymi jest jak z ciążą: albo się w niej jest, albo nie jest, nie można być częściowo, zależnie od okoliczności.
filozof-fenomenolog, autor "Zarysu filozofii spotkania" i "Filozofów o godnym życiu", harcerz, publicysta prasy krajowej i polonijnej, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, były reprezentant prasowy pułkownika/generała Ryszarda Kuklińskiego w Polsce
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka