Bardzo dobrze się stało, że wezwanego do polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych ambasadora Federacji Rosyjskiej nie przyjął ani szef, ani wiceszef tego resortu, ale urzędnik średniego szczebla.
W ten sposób Polska dała do zrozumienia, że nie traktuje poważnie państwa, którego przywódca wypowiada się ostatnio w sposób skandaliczny i niezgodny z faktami historycznymi o wydarzeniach poprzedzających wybuch II wojny światowej.
Jeżeli prezydent Władimir Putin ośmiela się nazwać ambasadora II Rzeczypospolitej w III Rzeszy Niemieckiej Józefa Lipskiego łajdakiem (w innym tłumaczeniu bydlakiem) i antysemicką świnią, a Polskę oskarża odpowiedzialnością za doprowadzenie do wojny, to jego przedstawiciela nie powinien przyjmować minister spraw zagranicznych, chyba że miałby mu wręczyć decyzję o wydaleniu z Warszawy.
filozof-fenomenolog, autor "Zarysu filozofii spotkania" i "Filozofów o godnym życiu", harcerz, publicysta prasy krajowej i polonijnej, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, były reprezentant prasowy pułkownika/generała Ryszarda Kuklińskiego w Polsce
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka