Zarówno film „Był sobie dzieciak” jak i spektakl teatralny ”Kamienne niebo zamiast gwiazd” dotyczące Powstania Warszawskiego nie są sukcesem artystycznym. Obydwa oglądnąłem na początku miesiąca. Nie będę pisał recenzji, podam jedynie powód, dla którego wielu z nas, nie radzi sobie z Powstaniem Warszawskim.
Narody niewielkie liczebnie, np. Irlandczycy, Serbowie, Bułgarzy, Grecy, Koreańczycy wybijają się do życia poprzez sprzeciw wobec dominacji potężnego sąsiada. Przecież to wielokrotne bunty wobec władzy angielskiej, tureckiej, japońskiej spowodowały, że dziś nie są rządzeni z Londynu, Stambułu, Tokio. Wiele z tych wydarzeń było tragicznych – polecam wieżę czaszek w Niszu.
Wcześniej podobną drogę przeszli Holendrzy. Dziś nikt nie twierdzi, że bunty przeciw hiszpańskim Habsburgom były bezsensowne, a trwały od 1572 do 1648. Portugalczycy utwierdzili swoją niezależność poprzez 20 lat wojny przeciw Hiszpanii. Węgrzy w 1848 i 1956. Naturalnie są i wyjątki, czyli uzyskanie pozycji „przy okazji”, np. Belgia.
Historia narodów dużych nie składa się wydarzeń typu Powstanie Wielkanocne 1916. One tego nie muszą robić. Tworzą swoją historię poprzez zmagania z innymi dużymi sąsiadami, lub niestety, poprzez zdominowanie małych. Pamiętają o Waterloo i Azincourt. Austerlitz i Solferino. Lipsku i Sedanie.
My jesteśmy narodem średnim, ale część naszej historii to losy typowe dla kraju potężnego. Dziś chcielibyśmy należeć do tych dużych. To przełamanie historii powoduje przełamanie duszy. Sztuka stanowi odbicie historii. Zmaga się z nią, nie wie czy Powstanie powinniśmy honorować tak, jak Izrael czci oblężenie Jerozolimy czy Masadę, czy raczej żałować, że coś takiego się wydarzyło. Bo przecież wolelibyśmy zwycięstwo.
Dystans wobec Powstania to żal, że nie przyszło nam być kimś innym. Ja nie żałuję.
Paweł Szałamacha
Poznaniak, czasowo od szeregu lat w Warszawie. Wiceminister skarbu w rządzie PIS. Prawnik z wykształcenia, publicysta. W latach 2008-2011 prezes Instytutu Sobieskiego.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka