31 stycznia złożyłem interpelację do Ministra Skarbu Państwa w której proponuję, aby LOT częściowo zastąpił Dreamlinery samolotem B 777.
Od dwóch i pół tygodni B 787 nie lata. Boeing gorączkowo pracuje nad przywróceniem samolotu do operacji, ale ostatni komunikat techniczny był jasny: nie zidentyfikowano podstawowej przyczyny problemów z bateriami. To znacznie gorzej, niż gdyby taką przyczynę zidentyfikowano już w samym ogniwie, ponieważ obecnie inżynierowie muszą przebadać cały system zasilania, a być może instalację elektryczną samolotu.
Nie wiadomo jak długo to potrwa. Najmniej korzystny scenariusz zakłada powrót do tradycyjnych baterii, przeprojektowanie całej instalacji elektrycznej i jej certyfikację. To miesiące.
Należy zatem rozważyć alternatywę, czyli wynegocjowanie z Boeingiem w ramach pakietu odszkodowawczego, szybkiej dostawy B 777 z odpowiednim upustem cenowym. Byłaby to zmiana strategii „wielkiego skoku” na strategię „organicznego rozwoju”. LOT postawił wiele na jedną kartę, odbudowę pozycji na rynku połączeń długodystansowych uzależniając od sukcesu nowego samolotu. Jeżeliby w 2008/9, gdy opóźniał się program Dreamlinera, LOT wynegocjował dostawę B 777 w 2010r, to dziś byłby w stanie znacznie lepiej zarządzać sytuacją kryzysową. Nie zrobił tego min dlatego, że nowy (już platfomerski) zarząd utopił kilkaset milionów zł w 2008 r w opcje paliwowe (strata za 2008 ponad 700 mln zł).
B 777 to doskonały, bezpieczny i ekonomiczny samolot, który wszedł do użytkowania w drugiej połowie lat 90-tych. Jest nieco większy niż B 767 i B 787, zabiera więcej pasażerów, jest bardzo lubiany przez pilotów. W rekordowym czasie sprzedano pierwszy tysiąc egzemplarzy. Na najbardziej popularnej trasie do Chicago i Nowego Jorku, tam skąd lata Polonia i gdzie utracono rynek w ostatnich latach, dawałby nawet lepsze możliwości zarabiania niż Dreamliner.
Wówczas flota na Amerykę i Azję składałaby się z 2 egzemplarzy B 777 i 3 starych B 767 do czasu przywrócenia Dreamlinera do lotów, który wówczas w zmniejszonej ilości zastąpiłby B 767. Boeing jest w sytuacji przymusowej i można z nim wynegocjować dobre warunki, tym bardziej, że zakulisowo strona polska może używać argumentu którym bez wahania posługują się inne linie, czyli odejścia do Airbusa po A 330 (broń Boże nie brać paliwożernych A 340 z wtórnego rynku).
Paweł Szałamacha
Poznaniak, czasowo od szeregu lat w Warszawie. Wiceminister skarbu w rządzie PIS. Prawnik z wykształcenia, publicysta. W latach 2008-2011 prezes Instytutu Sobieskiego.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka