Przez ostatnie trzy dni prowadziłem kampanię bezpośrednią w zachodniej Wielkopolsce. Razem z wolontariuszami rozdawalismy ulotki wyborcze w miastach. Odwiedziliśmy Opalenicę, Grodzisk Wielkopolski, Rakoniewice, Wolsztyn, Pniewy, Lwówek i Nowy Tomyśl. Dotychczas wygrywała tu Platforma znaczącą większością, czasami nawet w stosunku 40% do 20%.
Nożyce sondaży zwierają się w całej Polsce, a w skali powiatowej można to obserwować poprzez reakcje ludzi którym wręczaliśmy ulotki. Przeważa życzliwe zdziwienie i zainteresowanie tym, że kandydat pojawia się na rynku w Grodzisku i rozmawia z wyborcą. Druga postawa to poparcie właśnie naszej listy. Trzecia to albo jasne stwierdzenie, że nie będą głosować albo wyrazy niechęci typu: "ja bym tego Kaczora...".
Nie mówię, hop, bo jeszcze trzy tygodnie kampanii. Ale na pewno, Platformie nie udało się zrealizować zamiaru izolacji tego nurtu polskiej opinii publicznej który uzyskiwał od 30 do 40% głosów. Zwykle chadecja, liberałowie, socjaldemokraci, konserwatyści, ludowcy rywalizują ze sobą, ale także się znoszą - tolerują. U nas zamiarem liberałów było uznanie, że nurt centroprawicowy nie ma prawa oddychać. Taki zamiar w różnej formie deklarowali urzędujący wicemarszałek Sejmu, były premier z SLD, kilkumiesięczna szefowa PJN. Nie uda się - jest nas po prostu zbyt wielu.
Paweł Szałamacha
Poznaniak, czasowo od szeregu lat w Warszawie. Wiceminister skarbu w rządzie PIS. Prawnik z wykształcenia, publicysta. W latach 2008-2011 prezes Instytutu Sobieskiego.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka