W Wielkiej Brytanii najprawdopodobniej głosowałbym na najstarszą partię europejską czyli brytyjskich Torysów. Ciągłość organizacji od ponad dwustu lat i przewaga sukcesów nad porażkami w tym okresie przemawia za. Ale to co robią z koleją jest mocnym argumentem do zastanowienia.
W maju poprzedniego roku napisałem na tym blogu „Koleje brytyjskie a nasz bałagan”. Opisałem nieudany w sumie eksperyment jakim była prywatyzacja Railtrack w 1997. W zapędzie reformatorskim rząd brytyjski dziś przedstawia nowe zamierzenia.
Kilka dni temu Telegraph napisał „Network Rail break-up revealed”. Plan polega na tym, aby zintegrowane przedsiębiorstwo zarządzające torowiskami, tunelami, mostami i dworcami podzielić na dziewięć autonomicznych regionalnych jednostek terytorialnych. Uzasadnienie – redukcja kosztów. Jestem sceptyczny, sieć kolejowa powinna być zarządzana jako… sieć właśnie. Ogólnokrajowa siatka szyn tworząca logiczną, komplementarną z drogami strukturę transportu. Podział niszczy taką strukturę.
Redukcja kosztów – ten argument w świetle doświadczenia jest szczególnie mało przekonujący. Lata 90-te to eksplozja kosztów administracyjnych w nowo powoływanych firmach wyodrębnianych z dawnej British Rail.
Paweł Szałamacha
Poznaniak, czasowo od szeregu lat w Warszawie. Wiceminister skarbu w rządzie PIS. Prawnik z wykształcenia, publicysta. W latach 2008-2011 prezes Instytutu Sobieskiego.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka