Chaos na kolei

Tydzień temu zakosztowałem konkurencji na kolei na trasie Warszawa-Poznań, po przyzwoitej cenie. Mając do wyboru samochód i podstawowe kryteria wyboru środka transportu - czas, cena i komfort, wybrałem Przewozy Regionalne. To połączenie zostało dziś zawieszone.

W 2008 rząd przekazał spółkę Przewozy Regionalne na rzecz samorządów wojewódzkich. W efekcie nie ma tam właściciela, bo jest ich szesnastu posiadających po kilka procent udziałów. Nie ma z kim rozmawiać. Przewozy Regionalne,  tak jak Intercity, zalega z opłatami za dostęp do torów na rzecz PKP Linii Kolejowych.  Te ostatnie egzekwują należności, w pierwszej kolejności zamykając dostęp do torów na tych połączeniach, na których zaistniał cień konkurencji pomiędzy właśnie Przewozami Regionalnymi a Intercity.  Poprzednie, mniej spektakularne odsłony konfliktu to wypowiadanie umów najmu kas. 

Nie wykluczam przy tym, że samopas puszczone Przewozy Regionalne "nie bez udziału świadomości" napinały linę. Świadome swojej roli, zakładały miękkie egzekwowanie należności i finansowały się długiem. Niestety, taka świadomość nie pomaga  - stworzono dysfunkcjonalną strukturę, negatywne sprzężenie zwrotne na kolei. 

Jako już zupełnie poboczną hipotezkę rozważam pytanie, czy ministerstwo infrastruktury  chciało (czy tylko tak mu wyszło) postawić nas przed pytaniem: Chcieliście konkurencji ? - No to ją macie.

Trwalszy efekt obecnej zawieruchy, to silny sygnał wobec pasażerów - kolej jest niewiarygodna, musisz kupić drugi (trzeci) samochód w rodzinie. Jeśli dojeżdżasz z Obornik do Poznania, z Józefowa do Warszawy,  z Pszczyny do Katowic z.......to nie licz na transport szynowy. A potem postoimy w korkach na drogach wjazdowych do miast, i to bez względu ile miliardów wydamy na ich budowę. 

Paweł Szałamacha

zachęcam także do lektury głębszego komentarza dr Michała Beima z Sobieskiego na ten temat http://www.sobieski.org.pl/news.php?id=613