Po lewej: flickr.com, Public Domain Mark 1.0 Universal; po prawej: screen youtube.com, spot wyborczy Koalicji Obywatelskiej
Po lewej: flickr.com, Public Domain Mark 1.0 Universal; po prawej: screen youtube.com, spot wyborczy Koalicji Obywatelskiej
Marek Budyniewski Marek Budyniewski
219
BLOG

Przedwyborcza hipokryzja

Marek Budyniewski Marek Budyniewski Polityka Obserwuj notkę 4
Przyzwyczajeni jesteśmy do tego, że przekaz kampanii wyborczej przepełniony jest fałszem, mamy zakodowane gdzieś w tyle głowy to, że "politycy kłamią". Co prawda zwolennicy poszczególnych partii, a zwłaszcza twardy elektorat, jest skłonny oskarżać o to jedynie "drugą stronę". Pomijając jednak kierunek oskarżeń, wszyscy są zgodni co do obłudy pośród polityków. I słusznie.

Wiele prawdy jest także i w tym, że wyborcy mają - jak to się mówi - pamięć złotej rybki, czyli nie pamiętają tego co politycy mówili w przeszłości, a nawet jeszcze niedawno. Twórcy przekazów partyjnych żerują na tym zjawisku bez opamiętania, co przyjmuje nieraz formy tak groteskowe, że aż bezczelne.

Wybory prezydenckie 2020

Za jeden z wielu przykładów, może posłużyć postawa Platformy Obywatelskiej i Rafała Trzaskowskiego, obecnego prezydenta Warszawy, który znany jest z wrogiej postawy wobec inicjatywy i uczestników Marszu Niepodległości, który to marsz każdego 11 listopada przechodzi ulicami stolicy. Nie mniej, gdy w wyborach prezydenckich w 2020 roku Rafał Trzaskowski mierzył się w drugiej turze z urzędującym prezydentem Andrzej Dudą, a sondaże wydawały się dawać mu szanse na zwycięstwo, to postawa obu kandydatów i ich komitetów zmieniła się diametralnie. Z dnia na dzień obie strony zaczęły umizgiwać się do elektoratu znienawidzonej przez nich Konfederacji. Rafał Trzaskowski posunął się nawet do stwierdzenia, że chętnie weźmie udział w Marszu Niepodległości, co, jak można mniemać, z miejsca wzbudziło uśmiech politowania u sympatyków idei marszu. Chyba nikt nie uwierzył w te słowa, ani zwolennicy, ani przeciwnicy tej formy świętowania Narodowego Święta Niepodległości. Ale jest to doskonały przykład pokazujący, że dla uzyskania lepszego wyniku wyborczego, politycy gotowi są powiedzieć dosłownie wszystko.

Nielegalni imigranci

Również i w obecnej kampanii nie brakuje podobnych sytuacji. Weźmy na to kwestię nielegalnej imigracji. W tej sprawie należy cofnąć się do 31 sierpnia 2015 roku, gdy kanclerz Niemiec Angela Merkel wypowiedziała bardzo nieodpowiedzialne i szkodliwe w skutkach zaproszenie, którego odbiorcami byli wszelkiej maści nielegalni imigranci z Afryki i Bliskiego Wschodu, nazywanymi wówczas kłamliwie "uchodźcami z Syrii". Warto zauważyć, że był to krok nieuzgodniony z pozostałymi krajami UE czy strefy Schengen, bo będący całkowitą samowolką ze strony Niemiec. A którego konsekwencje odczuły inne kraje wchodzące w obszar swobodnego przemieszczania się wewnątrz strefy Schengen, a nawet i te poza nią. Wynikły z tego masowy ruch migracyjny przeciążył nie tylko kraje tranzytowe, takie jak Węgry, Austrię czy Włochy, ale także i najczęstszy docelowy kraj imigrantów, czyli Niemcy. Próbując odpowiedzieć na ten problem, Komisja Europejska próbowała przeforsować relokację nielegalnych imigrantów zwanych uchodźcami z krajów najbardziej obciążonych, do pozostałych. Rząd Ewy Kopacz z Platformy Obywatelskiej zgodził się na te ustalenia, co wywołało bardzo zdecydowany sprzeciw środowisk narodowych i wolnościowych, które kilka lat później związały się w Konfederacji. Mało kto pamięta, że początkowo również politycy PiS twierdzili, że zawartych zobowiązań należy dotrzymywać, czyli chcieli trzymać się tych ustaleń. Nie mniej szybko dostrzegli, że sprzeciw środowisk prawicowych rozlał się szeroko, na ogół społeczeństwa, więc i PiS przyjął narrację sprzeciwu wobec relokacji nielegalnych imigrantów. Natomiast politycy PO, a także poszczególnych partii lewicowych, od początku zgodnie twierdzili, że należy być "solidarnym" z Unią, mówiąc o "pomocy uchodźcom", czyli by nielegalnych imigrantów przyjmować. W wywiadzie dla RMF FM, opublikowanym 18 września 2015 roku, rzecznik rządu PO Cezary Tomczyk mówił: "jako kraj jesteśmy przygotowani na każdą liczbę uchodźców. Chodzi o to, żeby podział uchodźców w Europie był sprawiedliwy. Weźmiemy na klatę wszystkie decyzje, które podejmiemy w sprawie uchodźców" . Politycy PO i różnych formacji lewicowych, tacy jak Michał Szczerba, Robert Biedroń, Marcin Święcicki i inni, brali również udział w demonstracjach, mających wyrazić poparcie dla przyjęcia "uchodźców". A które to pikiety były odpowiedzią na antyimigracyjne demonstracje środowisk narodowych i wolnościowych, dzisiaj zrzeszonych w ramach Konfederacji. Sam Donald Tusk, jako przewodniczący Rady Europejskiej, naciskał na rząd Polski, starając się wymusić przyjęcie nielegalnych imigrantów, m.in. poprzez grożenie konsekwencjami za ich nieprzyjmowanie. Także później, środowiska skupione wokół Platformy i Lewicy były przeciwne budowania muru na granicy z Białorusią, czego najgłośniejszym i najbardziej groteskowym wyrazem był słynny bieg przy granicy posła KO Franciszka Sterczewskiego, z reklamówką w ręce. Środowiska te tworzyły również narrację o krzywdzie niewinnych migrantów, ze szczególnym uwzględnieniem kobiet i dzieci, jaka miała się dziać na granicy polsko-białoruskiej, której finalnym wyrazem był głośny ostatnio film Agnieszki Holland.

A jednak decyzje oraz postawy z przeszłości, ani nawet niedawna, ba, dzisiejsza narracja, nie przeszkadzają dzisiejszej Koalicji Obywatelskiej oraz po części nawet i Lewicy, stawiać się w pozycji przeciwników nielegalnej imigracji. Nagle przed wyborami zmienili narrację, przedstawiając się z pozycji obrońców granic i krytyków przyjmowania imigrantów przez rząd. Jest to szokujący zwrot, w zasadzie kompletnie przeciwny do tego, jaki zwykli przez wiele lat prezentować. Michał Szczerba stojący z tabliczką "uchodźcy mile widziani", jest kompletnym przeciwieństwem spotów wypuszczanych przy okazji tej kampanii przez Koalicję Obywatelską, spotów które pokazują nielegalną imigrację w negatywnym świetle. Co więcej, w sprzeczności z tymi materiałami i najnowszą narracją polityków KO, jest jednoczesna obrona filmu Agnieszki Holland. A to pokazuje, że nie tyle mamy do czynienia z kompletną zmianą spojrzenia, co raczej z dwugłosem, bo KO przedstawia dwa kompletnie odmienne od siebie stanowiska. Aż pasuje tu złośliwa uwaga Rafała Ziemkiewicza, który na pytanie jakie poglądy ma Platforma, odpowiada: "wszystkie".

Także PiS

Hipokryzja w sprawie migracji dotyczy także i rządu PiS, który od 2015 roku, tj. od chwili zmiany zdania co do respektowania decyzji premier Kopacz, przedstawia się jako wielkiego przeciwnika imigracji, zwłaszcza z krajów obcych nam kulturowo. I o ile faktycznie nie przyjmował kwot "uchodźców", czyli nielegalnych imigrantów jakie chciała Polsce narzucić Unia Europejska, to jednocześnie przyjął ogromne ilości migrantów legalnie. A także nielegalnie, bo osoby które dostały się do Polski w wyniku korupcji, złamały prawo, a więc także są nielegalnymi imigrantami, zachowując jedynie pozór legalności. PiS stara się całkowicie bagatelizować aferę wizową, zamieść ją pod dywan poprzez zdymisjonowanie i ukaranie pełniącego rolę kozła ofiarnego wiceministra MSZ Piotra Wawrzyka, oraz poprzez twierdzenie że "nie ma żadnej afery". Liczba osób które kupiły polską wizę nie jest jasna, niektórzy sugerują że jest to ogrom, PiS mówi że dotyczy to niewielkiej liczby osób. Nie zmienia to faktu, że legalnie czy w wyniku korupcji, do Polski dotarły tysiące osób. Z tym, że nie próbując przedostać się przez las, ale samolotami i przez przejścia graniczne. PiS próbuje zbagatelizować temat, mówiąc że ogromna większość z tych ludzi to uchodźcy z Ukrainy, co z jednej strony jest prawdą, ale jest również manipulacją, bo krytyka dotycząca migracji z krajów obcych kulturowo, z definicji nie dotyczy Ukraińców. Natomiast imigrację z krajów obcych nam kulturowo widać już na ulicach i jest ona bardzo wyraźna, choć zależy to od wielkości miejscowości. Zjawisko jest widoczne w dużych miastach, a mieszkańcy wsi oraz małych i średnich ośrodków miejskich, jeśli nie bywają w dużych miastach, to mogą dziwić się tym słowom. Nie mniej jeśli przyjadą do dużego miasta, to mogą doznać szoku, jako że co rusz widoczne są chociażby damskie stroje islamskie, a to jest jednoznacznym znakiem, że mijając daną grupkę śniadych osób, mamy do czynienia z przybyszami z krajów islamskich. Takich migrantów jest zwyczajnie dużo, nie da się ich nie zauważyć. Asekuracyjnie należy zaznaczyć, że stwierdzenie tego faktu, nie jest równoznaczne z wezwaniem, by z przybyszami "robić porządek", takie zachowanie to byłoby barbarzyństwo i głupota. Celem powyższych słów jest wykazanie hipokryzji rządu PiS oraz wcześniejszego rządu PO, w sprawie migracji z krajów obcych nam kulturowo.

Niniejszy blog jest próbą wejścia na ścieżkę dziennikarsko-publicystyczną. Powoli, własnymi rękami, buduję również swoją stronę internetową, jednocześnie dzieląc swój czas z codziennymi obowiązkami. Polityką bardzo intensywnie interesuję się od blisko dekady, pobieżnie od zawsze. Jestem po trzydziestce. Jako że świat dziennikarsko-polityczny jest brutalny, przez co dopiero przekonam się na co się piszę, być może zderzę się ze ścianą, to zdecydowałem że na blogu Salonu24 będę publikować pod pseudonimem: Marek Budyniewski. Zaznaczam to na samym początku, już przy rejestracji konta, z uczciwości. Inna sprawa, że moje imię i nazwisko i tak nic by nikomu nie powiedziało. Natomiast jeśli przygoda z dziennikarstwem i publicystyką okaże się owocna, jeśli pewnego dnia będę w stanie z tego tytułu opłacić rachunki i się utrzymać, to wówczas planuję przejść do publikacji pod własnym nazwiskiem. Póki jednak jest to hobby, działalność pozazawodowa, pozwolę sobie działać pod pseudonimem.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka