Zacznij od siebie, a więc ja niewiele zrobiłam. Wrzucałam niewielkie kwoty do zbiórek organizowanych przez Caritas przy moim kościele parafialnym. Odwiedzałam i zapraszałam starsze małżeństwo ukraińskie, które było zakwaterowane u mojej bliskiej Rodziny.
Od paru miesięcy w mieszkaniu obok mieszka Ukrainka z 21-letnia córką, je również zapraszałam do siebie. Swietłana, bo tak ma na imię ta pracująca już w Polsce Ukrainka, doskonale sobie radzi i nie potrzebuje pomocy. W reakcji na moje gesty, np. upominek świąteczny przed Bożym Narodzeniem , dała mi zrobione przez siebie pierogi i uszka. Swietłana, to pracowity człowiek, z Rumi jeździ do pracy do Gdyni, nie ma czasu na spotkania przy kawie, dlatego bardzo rzadko się widzimy, chociaż mieszka za ścianą.
Zadaję sobie pytanie , czy mogłabym więcej zrobić dla walczącej Ukrainy, a konkretnie dla tych co uciekli przed zabijającymi rakietami i mieszkają u nas, lub tych co nadal są w swojej walczącej ojczyźnie. Wiem, że wielu Polaków zrobiło o stokroć więcej niż ja i to jest godne podziwu.
Inne tematy w dziale Rozmaitości