Cena za wsparcie Ukrainy ciężkim sprzętem.
Wszyscy się zastanawiają o jakiej granicy pomiędzy Polską a Niemcami mówił wczoraj kanclerz Scholz. Przecież nie o tej na Odrze i Nysie, bo, mimo wszystko, wizja Niemiec najeżdżających dzisiaj na Polskę może rodzić się w głowie tylko u wariata, zresztą, to te właśnie granice są ustalone raz na zawsze, jak zapewnia kanclerz patrząc głęboko w oczy pana Tuska, przewidywanego przez Niemcy na następnego premiera Polski. To też ciekawe, w jakiej roli Donald Tusk wczoraj w Poczdamie (dobrze, że nie w Jałcie) wystąpił z laudacją Ukrainy? Czy w roli byłego premiera, którego minister SZ pan Radosław Sikorski doradzał Ukraińcom na Majdanie by szybciej się poddali unikając w ten sposób rozstrzelania przez ruskich?
Wszyscy wiemy, że pan kanclerz Scholz jak mówi o zaopatrzeniu Ukrainy w ciężki sprzęt bojowy, to mówi.
A gdyby jednak Niemcy dostarczyły większe ilości Leopardów 2 na Ukrainę i gdyby Ukraina te wojnę wygrała? Byłby to wstrząs dla Rosji, która spajana dotychczas tylko silna ręką Putina i snami głodnego ogółu o militarnej potędze. Gdyby ta Rosja rozpadła się politycznie jak domek z kart pod wpływem zwycięskiej Ukrainy, która na niemieckich czołgach pokonała orków i odbiła Krym? Czyż nie trzeba by wówczas zabezpieczyć humanitarnie okręgu Królewieckiego, tfu, Kaliningradzkiego, to znaczy Koenigsberga z przyległościami?
Kto to miałby zrobić i co wówczas Polska na ustalone już przecież na wieki granice Polsko Niemieckie? Nikt nie będzie grzebał przecież w starych książkach i wypominał kiedyż to ten Królewiec był Polski, no przecież.
Czy taka jest cena niemieckiego wsparcia dla ukraińskiej kontrofensywy? Czy wczoraj na moment zasłona się uchyliła i byliśmy świadkami imperialnego dealu? Już oczywiście dogranego i tylko Tuskowi publicznie się mówi by trzymał ruki po szwam?
Obyś żył w ciekawych czasach...
Inne tematy w dziale Polityka