W notce u góry strony głównej bloger Alpejski rozpacza nad przewrotnością rosyjskiej ambasady, która niemieckim historykom do ich opracowań historycznych zaleca esej prezydenta Putina na temat przyczyn wybuchu i przebiegu drugiej wojny światowej. Demokratyczny i wolny do szpiku kości bloger Alpejski, który tylko od czasu do czasu knebluje na swoim blogu co poniektórych, nie dość świadomych geniuszu, komentatorów mruga do nas okiem stawiając na szali, z jednej strony, europejski etos niemieckich historyków a z drugiej, azjatyckie zwyczaje administracji pana prezydenta Putina.
Otóż ja uważam, że historycy niemieccy warci są w każdym punkcie ambasady rosyjskiej i generalnie, jeżeli chodzi o wybuch drugiej wojny światowej i wymordowanie przy tej okazji sześciu milionów polskich obywateli, przy czym liczbowo niemieckie fabryki śmierci miały o wiele większą wydajność, niech ci niemieccy historycy (Nasi ojcowie i nasze matki) w kontekście tego ludobójstwa, które spustoszyło kontynent, zalało go morzem łez i krwi niech idą sobie do diabła.
Niemieccy historycy jeszcze przez trzy następne pokolenia nie będą mieli żadnego moralnego prawa w roztrząsaniu kto bardziej się przyczynił do tego, że nad Europą zapanowała czarna noc bestialstwa. Czy Związek Sowiecki czy Trzecia Rzesza Niemiecka.
I żadna proniemiecka propaganda odium tego bestialstwa z Niemiec nie zdejmie.
Inne tematy w dziale Kultura