Z pączkami jest podobnie jak ze skomplikowanymi potrawami lub kuchnią molekularną, czyli nawet najmniejsza pomyłka może kosztować cały trud, fatalnym smakiem. Ja pewnie nigdy nie zdobędę się na ich przygotowanie z dwóch powodów. Po pierwsze, i możecie mi tutaj zarzucić seksizm, przygotowanie pączków jest mało męskie i jakoś bardziej przystoi kobietom. Wolę mimo wszystko, gotować wołowinę, cielęcinę, a przede wszystkim tajskie i chińskie smakołyki. Ugniatanie ciast, formowanie zawiniątek, nadziewanie wiśniami i czekanie aż wyrośnie, jest ponad moją cierpliwość. Niemniej jednak pączki od czasu do czasu lubię jeść. Zwłaszcza jeśli są domowej roboty. W moim rodzinnym domu, mama przyrządza wyśmienite pączki. Jakiś czas temu podczas odwiedzin, wykonałem kilka zdjęć tych rajskich przysmaków staropolskiej kuchni. Publikuję je teraz, ponieważ okazja jest wyjątkowa oraz refleksja tłustego czwartku jest akuszerką fantazji, rozświetla to, co nieświadomie w fantazji się utworzyło i wypełnia luki. Pozostaje życzyć smacznego.
Przepis – uzyskany przy okazji wykonania zdjęć:
7 żółtek
Pół szklanki cukru
Odrobina cukru waniliowego
Wszystko powyżej roztrzepać.
Kilogram mąki przesiać przez sitko, tak aby niebezpieczne grudki mąki pozostały na sitku, lub zwyczajnie oddzielamy ziarna od plew.
Dodać 10 dekagramów drożdży
Pół litra mleka
Pół szklanki oleju
1 łyżka masła koniecznie roztopionego w jakimś rondelku. Ciepłe dodać.
Sparzona skórka pomarańczy.
50 gram spirytusu
Dodać wszystko do mąki i wymieszać. Spokojnie czekać aż wyrośnie.
Następnie formowanie ciasta oraz nadziewanie. Najlepiej smakują oczywiście wiśnie z domowej spiżarni bez pestek. Ale można się zadowolić marmoladą ze sklepu. Nadzieniem nie może być zwykły dżem, bo wypłynie, a istotną cechą odróżniającą swojskie pączki od tych sklepowych jest to, że nadziewamy je przed smażeniem.
Ważną częścią procesu przygotowania pączków, jest pozostawienie uformowanego wyrośniętego ciasta na parze gotującej się w garnku wody. Najlepiej, lnianą szmatkę, nakładamy na garnek zamiast pokrywki, podczas gdy woda wrze. Tę czynność wykonujemy przed samym smażeniem, gdyż ma to zapobiegać zbytniemu nasiąkaniu ciasta tłuszczem. Każdy pączek zostawiamy na parze ok. 3 minut a następnie wrzucamy je do garnka gdzie roztapiamy 2 kostki smalcu oraz odrobinę oleju. Smażymy, posypujemy cukrem pudrem (koniecznie) i wcinamy.
Mistrzowskie pączki :)
Inne tematy w dziale Kultura