Wczorajszy wieczór i noc spędziłem na oglądaniu promowanej przez Polsat, gali sztuk walki KSW, której uczestnikiem był siłacz-celebryta Mariusz Pudzianowski oraz Mamed Khalidow. Ponieważ prawie 12 lat trenuję sporty walki, z tym większym zainteresowaniem oczekiwałem starcia Pudziana, którego umiejętności nie sposób było ocenić, po pierwszej walce stoczonej z Najmanem na poprzedniej gali. Czekałem, czekałem i gdzieś po północy w końcu się doczekałem. Po 2 minutach nieskutecznych ataków Pudziana, przewidywałem jego porażkę. Szybki oddech i wyraźny brak koncepcji na walkę, z całkiem dobrze przygotowanym zawodnikiem z Japonii, już po pierwszej rudzie sprawił że można było spodziewać się pokonania polskiego siłacza. Pierwsze sekundy walki były typowe dla Pudziana, szybkie wyrwanie, seria chaotycznych ciosów w nadziei na nokaut. Nic z tego, taktyka jego przeciwnika przewidywała taki scenariusz, chociaż nieco poobijany wytrwał furiackie ataki Polaka, a w drugiej rundzie, dominował już zupełnie. Marisz Pudzianowski, wydawał się całkowicie zaskoczony takim obrotem sprawy, a momentami można było odnieść wrażenie, że zabraknie mu tchu. Chociaż do pojedynku schudł do 125 kilogramów, to kondycją znacznie ustępował przeciwnikowi. Decyzją sędziów pojedynek wygrał Pudzian. Czy słusznie? Moim zdaniem tak, był bardziej efektowny, chociaż mniej wszechstronny. Najważniejsze jest jednak że wytrwał do końca walki, nie poddał się w 2 rundzie chociaż miałem wrażenie że w pewnym momencie zupełnie straci oddech zrobił się bowiem całkowicie siny. Cenię go za to że ma wielkie serce do walki, chociaż ma duże braki w technice, zresztą tuż po walce przyznał że musi się wiele nauczyć. A najważniejsze wielki szacunek dla niego, za to że podejmuje się wyzwań, które z perspektywy strongmena mogą przynieść tylko porażkę. Walka Pudziana trwała tylko 2 rundy, podczas gdy walki innych zawodników 3, obawiam się że tej 3 rundy gdyby była Mariusz już by nie wytrzymał.
Kolejna walka Mariusza Pudzianowskiego z amerykańskim eks mistrzem UFC Timem Silvą już za dwa tygodnie w USA. Amerykański zawodnik jest dużo lepszy od pokonanego przez naszego rodaka Japończyka. Walka będzie trwać trzy 5 minutowe rundy. I jeśli Pudzian nie skończy jej w pierwszych 2 minutach, jestem przekonany że przegra.
Wypada jeszcze wspomnieć o ostatniej walce wieczoru, Mameda Khalidowa stoczonej z Japończykiem Ruytą Sakuraiem, która zakończyła się skandalicznym remisem orzeczonym przez sędziów. Skandalicznym ponieważ Mamed w podyktowanej dodatkowo rundzie był widocznie słabszym zawodnikiem, poza tym, chociaż nieumyślnie kopnął dwa razy w kroczę swojego przeciwnika. Ten zwijał się za każdym razem po kilkanaście minut na ringu, chociaż zgodnie z przepisami mógł żądać za taki cios nokautu technicznego polskiego zawodnika. Japońska dusza samuraja wzięła górę i honorowo przy aplauzie publiczności, wstawał aby kontynuować walkę. Na koniec dostał prezent za swoją postawę – niesprawiedliwy remis. Szkoda. Khalidow to świetny, wyluzowany i bardzo wszechstronny fighter, ale obiektywnie rzecz biorąc był słabszy od Japończyka. Walka była najwyższych lotów. Mam duży niedosyt że nie oglądałem jej live.
Inne tematy w dziale Sport