W bloku, w którym mieszkali Hiobowscy, mieszkała też pewna rodzina z samochodem. Samochód był stary i kiepski, co chwila się psuł. No i tuż po Nowym Roku trafiła im się kolejna awaria.
- Zaraz tam awaria - bąknął sąsiad. - Opona mi się przebiła i tyle. Trzeba by nową kupić, ale jak już kupić nowe, to dwie, a pieniędzy nie ma...
- Tak być nie może - odezwał się sąsiad z parteru. - Przecież oni mają małe dzieci! Czym oni będą jeździć, autobusami? Wszyscy wiemy jak teraz punktualnie kursuje komunikacja miejska. Nie może być, żeby w dwudziestym pierwszym wieku dzieci marzły na mrozie!
- Teraz takie zimy, że nie ma mrozu - wtrącił dziadek Łukaszka.
- Nie o to chodzi! Pan się czepiasz nieistotnych detali! A ja proponuję zbiórkę! Na remont generalny samochodu! Żeby małe dzieci miały czym jeździć!
Zdjął czapkę i zaczął kwestować. Wkrótce uzbierała się w czapce solidna kwota.
- Super ludzie jesteście! - zawołał sąsiad z parteru. - Lecę działać! Do zobaczenia wkrótce!
Tego samego dnia wieczorem do drzwi Hiobowskich zastukała mama Wiktymiusza. Rozpływała się nad zaletami sąsiada z parteru.
- Dał im inny samochód- oznajmiła mama Wiktymiusza ze łzami w oczach.
- Co też pani opowiada - oburzył się tata Łukaszka. - Przecież oni nadal jeżdżą tym samym!
- Bo im kupił taki sam!
Babcia Łukaszka pojechała windą do dozorczyni bloku, pani Sitko, aby jej oddać klucz od suszarni. Dozorczyni pomagała otwierać drugie skrzydło drzwi wejściowych do bloku. Sąsiad z parteru wraz z dwoma pomocnikami pchał do wnętrza karton z napisem "Telewizor sto cali".
- To z tej zbiórki? - zapytała niezręcznie babcia Łukaszka.
- Co też pani! - obruszył się sąsiad. - Grosza z tej kwesty nie wziąłem!
- Pan kupił za te pieniądze drugi samochód dla tej rodziny - podpowiedziała pani Sitko.
- E... No tak... To znaczy nie... - plątał się sąsiad. - Kupiłem tylko koło. Może w przyszłym roku powtórzymy zbiórkę i kupimy wycieraczki.
- Zaraz, tylko koło? - babcia Łukaszka zmarszczyła brwi. - Przecież w tej czapce było dużo pieniędzy!
- Proszę pani, koła teraz są strasznie drogie! Do tego jeszcze usługa, szkolenie... Wszystko się zgadza co do złotówki! Zresztą mam rozliczenie!
~ Pan pokaże!
I sąsiad z parteru wyjął z kieszeni kartkę. Na kartce był zrobiony kredkami kolorowy malunek w stylu starszego przedszkolaka. Kwota zebrana, poniżej kwota zakupu, taka sama. I napis "rozliczono sto procent".
- Mnie to przekonuje - stwierdziła z mocą pani Sitko.
- A mnie nie - mruknął babcia. - Nie ma na tym żadnej pieczątki?
- Nie pomyślałem - przyznał sąsiad. - Jutro zrobię sobie jakąś i odbiję.
A wieczorem tata Łukaszka poszedł wyrzucić śmieci i ujrzał na parkingu jak rodzina podjeżdża swoim starym samochodem.
- Pan daruje - tata zaczepił sąsiada. - Ale czy naprawdę dostał pan od sąsiada z parteru drugie auto? Czy tylko nowe koło.
- Ani to ani to - zdumienie sąsiada nie miało granic. - On kupił mi tylko łatki do opony. Koło do wulkanizatora musiałem już zanieść sam. Ale i tak jestem głęboko wdzięczny sąsiadowi z parteru. To dzięki niemu możemy jeździć samochodem!
-------------
marcinbrixen.pl
http://www.wydawnictwo-lena.pl/brixen3.html - blog w formie książki
https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen
Nie biorę żadnej odpowiedzialności za to co robi Łukaszek, a tym bardziej za to, co mówi Gruby Maciek.
A tak poza tym, to fikcja, czysta fikcja.
UWAGA! Podczas czytania nie należy jeść i pić! Nie zaleca się czytania pokątnie w obecności szefa! Opluty monitor czyścimy specjalną chusteczką, a klawiaturę szczoteczką do zębów (by Redpill)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo