Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen
2300
BLOG

Nowoczesny, niebezpieczny zakład fryzjerski

Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen Humor Obserwuj temat Obserwuj notkę 3
Mama Łukaszka stwierdziła, że najwyższy czas.
- Nie może być! - tata Łukaszka aż się zakrztusił. Czyżbyś zmieniła zapatrywania polityczne?
- Najwyższy czas aby nasz syn poszedł do fryzjera! - dokończyła poirytowana mama Łukaszka.
- Czyżbyście chcieli mi narzucać swoje zdanie kiedy mam iść obciąż włosy? - spytał z niedowierzaniem Łukaszek. - Toż to fryzodyktatura!
- Bez tych wielkich słów - skrzywiła się mama. - Dyktatura to jest na przykład kiedy rząd daje ludziom pieniądze i ludziom przez to żyje się lepiej. A ty po prostu masz iść obciąć włosy.
- Nie chcę.
- I to jeszcze dzisiaj. Tak się składa, że mam tu kupon do zakładu fryzjerskiego, który jutro traci ważność...
- A więc to dlatego... - rzekł domyślnie tata i nie dał się wyrzucić za drzwi.
- Jak już mam iść do fryzjera do chcę pieniądz. Interesuje mnie żywa gotówka - podkreślił z naciskiem Łukaszek.
- Nie bądź bezczelny! Kupon też jest dobry! Acha, można go wykorzystać tylko z jednym zakładzie fryzjerskim...
- Mam złe przeczucia. W którym?
- W tym nowoczesnym.
- Tylko nie tam!! Nie!! - wołał przerażony Łukaszek.
- Nie przesadzasz? Co tam złego? - wzruszył ramionami tata Łukaszka.
- Ale ta główna fryzjerka...
- Co z nią?
- Powiedzmy, że nie ufam kobietom, które mają podwójne nazwisko, z czego jedno niemieckie.
- Ale żeś wymyślił - pokiwał głową tata. - Zaraz mogę ci dać przeciwny przykład, niech no chwilę pomyślę... - wyszedł do kuchni i już nie wrócił.
- Idźże wreszcie obciąć te włosy! - fukała mama.
- Dlaczego ty nie wykorzystasz tego kuponu sama?
Ale mama nie odpowiedziała.
Łukaszek, chcąc nie chcąc musiał iść do fryzjera.
- Przecież to tylko strzyżenie włosów - pocieszał go dziadek. - No, pomyśl tylko, co strasznego może się stać u fryzjera?
Pod blokiem Łukaszek wpadł na swoich kolegów ze szkoły. Okazało się, że oni też tam idę, bo też mają takie same kupony.
- Byłem się obciąć tydzień temu - parskał wściekle okularnik. - Ale matka każe mi iść jeszcze raz bo inaczej kupon by się zmarnował.
Kiedy doszli do zakładu, tuż przed nimi weszła jakaś pani, a oni weszli zaraz za nią.
-... zakład czynny? - pytała klientka niepewnie rozglądając się po lokalu. zionął smętną pustką, był tam tylko dwie fryzjerka, które coś konsumowały.
- Czynny - odparła pierwsza fryzjerka.
- Choć aktualnie prowadzimy głodówkę! - dodała żywo druga.
- Jedząc??? - osłupiał Gruby Maciek.
- Mamy przerwę - wyjaśniła pierwsza, jakby zakłopotana.
- To co, strzyżecie czy protestujecie?
- Możemy zawiesić protest - westchnęła druga. - A jak panią ostrzyc? Co pani sobie życzy?
- Sama nie wiem... - powiedziała klientka patrząc na ściany.
Na jednej wisiały plakaty z akcji "czarna środa" namawiające kobiety do ścinania się na łyso. Były tam i hasła "Moja głowa, moja sprawa", "Protest antywłosowy", "Samiec nie będzie decydował o mojej fryzurze", "Ręce precz od moich pukli", "Kobieta ma prawo decydować" czy też "Chcę odzyskać moje życie z powrotem" i "Mam prawo usunąć kawałek swojego ciała". Za to na drugiej ścianie wisiały plakaty namawiające do hodowania długich włosów i oddawania ich na rzecz osób po chemioterapii.
- Tak się właśnie zastanawiam... - wzdychała pani klientka patrząc po ścianach. - Nie mogę się zdecydować. To ja może przepuszczę kogoś kto jest za mną.
- Kto następny? - spytała pierwsza fryzjerka. Okularnik i Gruby Maciek zrobili krok w tył i okazało się, że to Łukaszek jest następny. Zasiadł na fotelu, panie zawiązały mu białe płótno i zapytały jak ciąć.
- Żeby było tak jak było - odparł Łukaszek.
Paniom się to bardzo spodobało, a Łukaszek na wszelki wypadek zapytał ile to będzie kosztowało.
- Tyle a tyle - powiedziała pierwsza fryzjerka. - Masz tyle pieniędzy?
- Mam kupon.
- Żaden kupon - zareagowała żywo druga fryzjerka. - Interesuje nas tylko żywa gotówka!
I wybuchła straszna awantura. Chłopcy twierdzili, że mają prawo płacić autoryzowanymi przez zakład kuponami. Pani krzykiem domagały się pieniędzy.
- Idziemy na kompromis! - darła się druga fryzjerka. - Tylko pieniądze!!!
- To co to za kompromis - Łukaszek ściągnął płótno i próbował wyjść.
- O nie! - pierwsza fryzjerka dopadła do drzwi i je zablokowała ciałem.
Nastąpiła eskalacja protestu.
- No i coście narobili - powiedziała z wyrzutem niedoszła klientka. - Przecież wiecie jakie są fryzjerki!
- Teraz już wiemy - rzekł posępnie Gruby Maciek.
Pierwsza pani fryzjerka, krzyczała przez otwarte drzwi, że są więzione, a druga, wołając "mordercy" kaleczyła swoją rękę nożyczkami.
- Może już pójdziemy? - zaproponował nieśmiało Łukaszek.
- Nikt stąd nie wyjdzie - powiedziała pierwsza fryzjerka a druga zasłoniła mu usta.
- No ładnie - westchnął okularnik. - A ojciec się ze śmiał i mówił: czego się boisz, bądź mężczyzną, no co się może stać u fryzjera, najwyżej ci krzywo zetną grzywkę...
- Policję trzeba wezwać - gorączkował się okularnik.
- Jak? Wyjmiesz komórkę to ci zabiorą - Łukaszek wskazał oczami obie fryzjerki.
- To ja biorę na siebie - niespodziewanie odszepnęła pani klientka. - Pozostaje pytanie co powiedzieć policji?
- To proste - wzruszył ramionami okularnik. - Do pojedynczego sprawcy się nie będą fatygować. To musi być cały gang!
- Ale bardzo ważne kto jest w tym gangu - wtrącił Gruby Maciek. - To musi być ktoś, kogo policja się nie boi. Kibice odpadają. Może studenci? Albo nie, mam lepszy pomysł. Babcie handlujące nielegalnie pietruszką.
- Ważne jest aby powiedzieć co się dzieje, i nie może to być nic poważnego, o nie - podkreślił Łukaszek. - Jak powiemy co się dzieje, to przyjadą po kilku godzinach, żeby się sytuacja wyklarowała. To musi być naprawdę błahe. Coś jakby batonik. Mam. Patyczki do uszu.
- Gang babć handlujących nielegalnie pietruszką kradnie patyczki do uszu? - upewniała się klientka.
- Co oni tam knują? - zorientowała się druga fryzjerka. - To może być podstęp!
- Żaden podstęp - klientka wystąpiła naprzód. - Po prostu ja muszę do toalety.
- Mowy nie ma! - pierwsza fryzjerka zabrała drugiej nożyczki i pogroziła nimi obecnym.
- Zachowują się panie jak marszałek Sejmu. Ja muszę skorzystać. Naprawdę muszę. Czy panie wiecie jak to jest kiedy się żyje z nieregularnym wypróżnianiem?
Obie fryzjerki spojrzały na siebie zaskoczone i powiedziały, że nie, nie wiedzą.
- No właśnie, a ja tak żyłam, mówię paniom, to było straszne.
- No dobrze, a co ma to za związek z...
- Bo ja już tak nie żyję.
- Gratulujemy, ale co nam to...
- Biorę lekarstwa i teraz się wypróżniam regularnie.
- Acha.
- Bardzo regularnie.
- Tak.
- Bardzo bardzo regularnie - rzekła pani klientka z mocą i spojrzała na zegarek. - Zostało nam czterdzieści dwie sekundy.
- To aż tak regularnie?
- Czterdzieści jeden.
- Pani udaje.
- Za czterdzieści sekund będzie tu wyglądać gorzej niż w Motławie. Albo londyńskim autobusie. Trzydzieści osiem.
- Dobrze, dobrze, niech pani idzie! - poddała się pierwsza fryzjerka i klientka bez przeszkód mogła udać się do toalety.
Wróciła stamtąd pięć minut później i mrugnęła porozumiewawczo do chłopaków.
Szturm nastąpił dziesięć minut później. Akurat panie fryzjerki kłóciły się która ma zadzwonić do zaprzyjaźnionej reporterki obiektywnej telewizji. Wpadła policja i zaczęła krzyczeć "rzuć nożyczki". Ale pani fryzjerka nie chciała rzucić.
Zrobiło się niezręcznie.
- Niech ktoś skoczy po kwiaty - rozkazał dowódca policji. - Może jak ją poprosimy z kwiatami to nam odda?
Na szczęście nie trzeba było uciekać się do tak drastycznych środków. Bowiem zapukał ktoś i do drzwi i do zakładu wszedł listonosz.
- Dobrze, że panią zastałem - powiedział do pierwszej fryzjerki. - Gratuluję! Została pani posłanką!
- Jak to?! Przecież nie było wyborów?
- Właśnie aresztowali kolejnego posła. No i pani wskakuje na jego miejsce. Który miała pani wynik?
- Siedemnasty. Dostałam osiem głosów.
- Głęboko orzą - rzekł dowódca policjantów i się zadumał. - A za co aresztowali?
- Miał w swoim mieszkaniu nielegalną wytwórnię medycznej amfetaminy.
I tu nagle rozległ się wściekły pisk pierwszej fryzjerki, bowiem kilku policjantów skorzystało z tego, że wszyscy się zagapili, obezwładnili pierwszą fryzjerkę i zabrali jej nożyczki. Drugą też trzeba było unieruchomić.
- Uff - dowódca otarł pot z czoła. - Było naprawdę niebezpiecznie. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Już wcześniej mieliśmy skargi na tą panią. Ale teraz kiedy została posłanką wszystko będzie dobrze. Nie skrzywdzi już nikogo.
-------------
marcinbrixen.pl
http://www.wydawnictwo-lena.pl/brixen3.html - blog w formie książki
https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen

Nie biorę żadnej odpowiedzialności za to co robi Łukaszek, a tym bardziej za to, co mówi Gruby Maciek. A tak poza tym, to fikcja, czysta fikcja. UWAGA! Podczas czytania nie należy jeść i pić! Nie zaleca się czytania pokątnie w obecności szefa! Opluty monitor czyścimy specjalną chusteczką, a klawiaturę szczoteczką do zębów (by Redpill)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Rozmaitości