Na osiedlu był punkt małej poligrafii. Obsługiwała go pewna pani, zwana z racji wieku - babcią, a z racji funkcji - Xero. I z Babcią Xero wybuchła mała osiedlowa awantura.
Zaczęło się od sprawy dość wstydliwej i niezręcznej.
Łukaszek, Gruby Maciek i okularnik z trzeciej ławki przyszli kserować wypracowanie.
- Odmawiam - rzekła Babcia Xero z satysfakcją.
- Nie ma pani prawa odmówić - replikował Łukaszek.
- Jest wolny rynek, mam prawo.
- Nie ma czegoś takiego jak wolny rynek. A już w Polsce na pewno, zwłaszcza jeśli należymy do Unii.
- Ty mi się prorządowy bachorze nie wymądrzaj. Nie skseruję i już.
- Powód - zadudnił Gruby Maciek.
Babcia Xero skrzyżowała ramiona i wycedziła:
- Klauzula sumienia.
- Phi hi hi! - zachichotał okularnik szyderczo.
Babcia Xero poczerwieniała z irytacji.
- A co, zmusicie mnie?
- My nie - odparł ze spokojem Łukaszek. - Kto inny.
- Może ci siepacze ze służb, co? Wpadną o szóstej rano, rzucą mnie na kserokopiarkę i...
- Chciałoby się. Nie proszę pani, nakaże to pani sąd.
- Jaki sąd???
- Łódzki - i Łukaszek sięgnął po smartfona. - Moja mama wgrała mi ostatnio "Poradnik przeżycia w tymkraju" z Wiodącego Tytułu Prasowego. O proszę, tu jest. Artykuł z tej właśnie gazety. Łódzki drukarz został skazany przez sąd za odmowę wykonania roll-upu z hasłami LGBT.
- I bardzo słusznie - pokiwała głową Babcia Xero. - Najważniejsze to... Co ty piszesz?
Łukaszek wziął pustą kartkę nabazgrał szybko na niej "Karosław-Jaczyński jest wielki" i podał Babci Xero mówiąc:
- Raz proszę.
W Babcię jakby piorun strzelił.
- Co? Czyś ty...?
Łukaszek pomachał smartfonem.
- Bo jak nie, to do łódzkiego sądu dzwonię!
Babcia jak w transie, chwyciła kartkę drżącymi rękami i położyła na maszynie. Nacisnęła przycisk. Z maszyny wyjechała druga kartka.
- Teraz ja, też raz - zadudnił Gruby Maciek. Podał kartkę z napisem "Bardysław-Władyszewski nie jest profesorem".
Babci Xero zaszkliły się oczy, ale skserowała.
- I ja też raz - przypomniał o sobie okularnik podając kartkę "Wystarczy nie kraść". Potem było "Repolonizacja mediów jest fajna", "Nie ma alternatywy dla partii rządzącej", "Nie ma żadnego terroru w tymkraju", "Niech żyje 500+" i wiele innych...
Babcia płakała jak kserowała. Każda kolejna kartką była porcją soli na jej żywe mięso jej mentalnej rany.
Zajrzał jakiś facet.
- Klient! - ucieszyła się Babcia Xero. - Co dla pana?
- E... Tego... - rozbawiony mężczyzna czytał hasła z kartek. - Nie wiedziałem, że pani taka, tego... Prorządowa...
- Nic podobnego! Zmusili mnie! Co dla pana?
- Zaczekam - powiedział wesoło facet.
- Oni już wychodzą!
- Niech pani będzie - Łukaszek machnął ręką. - Ale przyjdziemy jutro. I pojutrze. I później...
--------------
NOWOŚĆ -> marcinbrixen.pl
http://www.wydawnictwo-lena.pl/brixen3.html - blog w formie książki
https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen
Nie biorę żadnej odpowiedzialności za to co robi Łukaszek, a tym bardziej za to, co mówi Gruby Maciek.
A tak poza tym, to fikcja, czysta fikcja.
UWAGA! Podczas czytania nie należy jeść i pić! Nie zaleca się czytania pokątnie w obecności szefa! Opluty monitor czyścimy specjalną chusteczką, a klawiaturę szczoteczką do zębów (by Redpill)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości